Pozostańmy aktywne i solidarni! - komentarz ws. represyjnych nowelizacji "tarczy anty-kryzysowej"
Piszemy ten tekst, aby dodać nam wszystkim siły i nadziei, a obu tych rzeczy szukamy nie gdzie indziej, jak w oddolnych ruchach społecznych, pomocy wzajemnej, solidarności i wspólnym oporze. Procedowana "tarcza-antykryzysowa" wprowadza represyjne zapisy, które zostaną z nami dużo dłużej, niż epidemia - m.in. groźba grzywny, ograniczenia wolności lub aresztu za niedostosowanie się do poleceń policji. Z represjami mierzymy od zawsze, odkąd trwa opór społeczny. Kolejne ograniczenia nie mogą nas powstrzymać. Nie domagamy się od władzy, aby nie zaostrzała represji nowymi ustawami. Nie prosimy opozycji aby głosowała przeciwko tym zmianom. Nawołujemy i prosimy was, abyśmy pozostały solidarne i abyśmy nie bali się, tak jak nie baliśmy się do tej pory.
"Uwaga, uwaga! Tu policja...". Zaczynamy pisanie tego tekstu przy akompaniamencie komunikatów lecących z megafonu na dachu policyjnego radiowozu. Te komunikaty to teraz stały element naszego życia, przebijają się do świadomości kilka razy dziennie, przynajmniej tutaj, w Warszawie. Przypominają o nakładanych kolejnych ograniczeniach, o izolacji, i o surowych konsekwencjach, które mają być skierowane przeciwko wszystkim osobom, które te ograniczenia łamią. Żyjemy w stanie wyjątkowym, w państwie policyjnym, mimo że oficjalnie nikt tego tak nie nazywa. Nie, nie nawołujemy do tego aby został oficjalnie wprowadzony. W państwie policyjnym żyjemy już od dawna, teraz tylko doświadcza tego na sobie więcej osób.
Nie piszemy tego tekstu aby się pożalić, albo aby o cokolwiek prosić władzę. Wystarczy prześledzić komunikaty płynące od polityków, aby szybko zorientować się, że nie graliśmy do jednej bramki ani przed, ani tym bardziej w trakcie epidemii. Trudno jednak nie odnieść się do najgłośniejszej ostatnio sprawy, czyli tak zwanej "tarczy anty-kryzysowej", którą wprowadził właśnie rząd PiS przy poparciu między innymi PO. Trudno też nie odnieść się do coraz dalej posuwających się ograniczeń naszej wolności, rosnącej inwigilacji lub do militaryzacji kraju i zamykania granic. Ciężko przemilczeć fakt, że jak zwykle uwaga mediów i opozycji skierowana jest wyłącznie na wąską część przegłosowanych właśnie zmian, przemilczając te, które są mniej medialne lub dotyczą części społeczeństwa na codzień pozbawionej głosu, czyli między innymi więźniów i migrantek.
Krytyka wprowadzonych właśnie zmian powinna być całościowa, a nie wybiórcza jak ma to właśnie miejsce w debacie publicznej. Ilość uwagi poświęconej dla przykładu zmianom dotyczącym sposobu przeprowadzania wyborów powoduje, że inne zmiany przechodzą właściwie bez echa. Nie liczymy oczywiście, że tutaj uratuje nas opozycja - lewica była tak zajęta krytykowaniem 4 punktów "tarczy anty-kryzysowej", że nikt nie spróbował nawet zakwestionować np. zmian w kodeksie wykroczeń, dających policji nowe narzędzia represji, albo zmian w ustawie o służbie więziennej (dzięki której strażnicy więzienni uzbrojeni zostaną w paralizatory). Nikt (poza i tak ignorowanym od dawna rzecznikiem praw obywatelskich [1]) nie zakwestionował zmian, które zostaną z nami długo po tym, jak zakończy się epidemia (ta czy jakakolwiek następna). Nie nawołujemy tutaj aby dla odmiany zapomnieć o prawach pracowniczych czy pomyśle prywatyzacji szpitali. Powtarzamy - krytyka musi być całościowa, tak jak całościowe są represje i dyktatorskie zapędy polityków, tych którzy wcześniej nami rządzili, obecnie rządzących i tych aspirujących.
Piszemy ten tekst, aby dodać nam wszystkim siły i nadziei, a obu tych rzeczy szukamy nie gdzie indziej, jak w oddolnych ruchach społecznych, pomocy wzajemnej, solidarności i wspólnym oporze.
Ograniczenia życia społecznego
Od wielu lat, wielu miesięcy, każdego tygodnia jesteśmy świadkiniami wprowadzania kolejnych ograniczeń, uszczelniania granic, wzmożonych negatywnych odpowiedzi na wnioski azylowe. Jakby tego było mało, nie dalej jak kilka godzin temu podczas konferencji prasowej Morawiecki zapowiedział kolejne ograniczenia, a sama "tarcza anty-kryzysowa" drastycznie zaostrza kary za niedostosowanie się do przepisów. Teraz będzie to do 8 lat więzienia za narażenie na zarażenie (przestępstwo z art. 161 k.k.). To, co jednak najbardziej przebiło się w jego wypowiedzi, to zrzucenie odpowiedzialności za rozpowszechnianie się wirusa na nas, na społeczeństwo. To nie w niewydolnej służbie zdrowia lub złych warunkach pracy, w kapitalistycznej doktrynie "najważniejszy jest zysk" dopatruje się wzrostu zachorowań, ale odpowiedzialność zrzuca na "niesubordynowanych" spacerowiczów, biegaczki i młodzież.
Można powiedzieć oczywiście, że te ograniczenia "nie są jeszcze tak drastyczne", jak w innych krajach. Tutaj dla przykładu podać można Francję, gdzie również zabroniono wychodzić z domów bez ważnej przyczyny, ale gdzie ograniczeniu temu towarzyszy jednocześnie konieczność posiadania przy sobie specjalnego dokumentu (wydrukowanego lub napisanego ręcznie), w którym zamieszcza się swoje dane, miejsce zamieszkania, powód wyjścia z domu, godzinę wyjścia oraz godzinę planowanego powrotu. Do tego dochodzi pernamenty konflikt na linii społeczeństwo-policja. Jedna z anarchistycznych przyjaciółek relacjonowała nam kilka dni temu, że policjant kazał jej wracać do domu pod groźbą zatrzymania, bo nie uznał za zasadne wyjście do sklepu po podpaski. Nie lepiej sytuacja przedstawia się w Rosji i w wielu, wielu krajach na świecie. W Moskwie od 30 marca obowiązuje kwarantanna. Żeby skutecznie kontrolować mieszkańców, opracowywany jest system, w ramach którego każdy mieszkaniec i mieszkanka będzie musiał/a się zarejestrować na oficjalnej stronie burmistrza Moskwy, podać swoje dane i miejsce zamieszkania. Tylko po rejestracji będzie możliwe wnioskowanie o przepustki na pojedyncze wyjście z domu. Osoba złapana na ulicy bez przepustki będzie podlegała karze. System jest jeszcze opracowywany, ale prawdopodobnie miałby zostać wprowadzony pod koniec tygodnia.
Ok, być może uznamy, że w Polsce póki co nie jest w takim razie najgorzej. Ale czy rzeczywiście wiemy, jak właściwie jest? Obostrzenia wprowadza się stopniowo tak, aby za każdym razem przygotowywać społeczeństwo do kolejnych. Błaszczak zapowiedział dzisiaj, że 4995 żołnierzy i pracowników wojska oraz 613 jednostek sprzętu zostanie skierowanych do "walki z koronawirusem". 1573 żołnierzy wesprze straż graniczną w "ochronie granicy", a 1410 żołnierzy będzie wspierało działania policji. W czym i z jakiego powodu wojsko ma wspierać policję? Do tego dochodzą jeszcze wątki inwigilacji. Skoro policja nie ma takich mocy przerobowych, aby kontrolować ludzi poddanych kwarantannie, to rząd musi się posiłkować rozwiązaniami technologicznymi [2]. W ubiegłym tygodniu osiem firm telekomunikacyjnych zdecydowało się przekazać Komisji Europejskiej dane na temat lokalizacji swoich klientów, aby pomóc w śledzeniu rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa [3]. Narazie mówi się, że dane te mają być zanonimizowane, ale kto da nam gwarancję jak rzeczywiście będzie, czy ktoś nie zmieni zdania, albo co władze zrobią z tymi informacjami po zakończeniu epidemii? Watpliwości budzą też procedury prywatności i sposób analizy i przechowywania danych, które polski rząd zbiera z aplikacji stworzonej specjalnie dla osób przebywających na kwarantannie. Wiele pytań, mało odpowiedzi. Dlatego musimy być na to po prostu uważni.
W kwestii ograniczenia życia społecznego pojawia się ostatecznie pytanie - na jak wiele jesteśmy w stanie władzy pozwolić? Gdzie jest ta granica, po której powiemy dość. Kiedy będzie "tak źle", jak w innych krajach, jeśli nie jest teraz? I co się wydarzy, kiedy te granice przekroczymy?
Zmiany w kodeksie wykroczeń - nowe narzędzie w ręku policji
W ramach walki z koronawirusem rząd postanowił zrobić prezent policji, choć sam prezent z wirusem ma akurat najmniej wspólnego. Już w ubiegłym roku Zarząd Główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów wniósł petycję o zmianę art.65 kodeksu wykroczeń, choć wtedy zmian nie wprowadzono. Teraz jednak udało się je przepchnąć wśród wszystkich innych w taki sposób, że po prostu nikt nie zwrócił na nie większej uwagi. Konkretnie chodzi o zmianę, która brzmi: „Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.”
Co dokładnie oznacza zmiana tego zapisu rozumie każda osoba, która obserwowała kiedykolwiek czynności podejmowane przez policję podczas blokad eksmiji, demonstracji lub akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. Policja bardzo chętnie odwołuje się do zarzutu przeszkadzania w prowadzeniu czynności, kiedy tylko wyciągamy telefon aby tę czynność nagrać, kiedy informujemy osobę wobec której te czynności są podejmowane o jej prawach, lub kiedy po prostu stoimy obok aby ją wesprzeć. Do tej pory za takie utrudnianie - które nigdzie szczegółowo nie jest zdefiniowane - groził zwykły mandat. Teraz konsekwencje mogą być poważniejsze: grzywna, ograniczenie wolności (np. prace społeczne) lub nawet areszt. Tak jakby policja i tak nie próbowała egzekwować swoich rozkazów pałami, gazem, kajdankami czy innymi "środkami przymusu bezpośredniego". Widać więc jasno, że ukratkiem wprowadzone zmiany mają się nijak do walki z epidemią czy działaniem na rzecz "dobra społecznego". W zasadzie nigdy nie miały, a to co teraz sie wydarzyło, to tylko sprytny wybieg w celu umacniania represyjnego państwa, które wykorzystuje powszechny lęk przed epidemią do wprowadzania swoich dawnych pomysłów. Tym bardziej, że nowelizacja nie obejmuje czasu epidemii. Ta zmiana zostanie z nami na stałe.
Zmiany w ustawie o służbie więziennej
Tak samo sytuacja przedstawia się w kontekście nowelizacji ustawy o służbie więziennej, która pozwoli strażnikom więziennym na korzystanie z paralizatorów.
Więzienia i areszty śledcze są idealnym miejscem rozwoju epidemii. Ludzie zamykani w ciasnych kilku lub kilkunastoosobowych celach, z niewydolną opieką medyczną, bez nadziei na jakiekolwiek środki dezynfekujące (oprócz tych, które sami produkują w ramach nieodpłatnej pracy na rzecz Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych i Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy). To warunki, które pozwalają zachorować, ale nie pozwalają wyzdrowieć. Dodatkowo osoby te pozbawione są wsparcia bliskich, bo od 19 marca obowiązuje zakaz wizyt.
Nic dziwnego, że w więzieniach we Włoszech, Francji i wielu innych krajach wybuchają bunty i zamieszki. Czy tego obawia się władza w Polsce, a jako środek zapobiegawczy planuje dać paralizatory w łapy strażników?
Na koniec - siła naszej solidarności
Represje nie są niczym nowym dla ruchów społecznych. Wychodząc na ulicę, demonstrując, strajkując, publikując teksty - jesteśmy na nie narażeni i narażone właściwie cały czas. Nie pierwszy raz straszy się nas pozbawieniem wolności, kajdankami i paralizatorami. Najlepszym przykładem jest tak lubiany i powszechny zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza, za który grozi kara więzienia. Mimo to wychodzimy dalej na ulice, podejmujemy się akcji, walczymy. Nie chodzi więc o to, aby straszyć się nawzajem nowymi represjami. Chodzi o to, aby być ich świadomymi, ale także aby możliwość tych represji nie powstrzymywała nas przed dalszym działaniem. Prawdziwa i bezwarunkowa solidarność w obliczu represji jest tym, co stanowi naszą siłę.
Nie domagamy się od władzy, aby nie zaostrzała represji nowymi ustawami. Nie prosimy opozycji aby głosowała przeciwko tym zmianom. Nawołujemy was i prosimy was, abyśmy pozostały solidarne i abyśmy nie bali się, tak jak nie baliśmy się do tej pory.
Dopóki wszystkie nie będą wolne
Dopóki wszyscy nie będą wolni
Warszawski Anarchistyczny Czarny Krzyż
[2] https://mashable.com/article/coronavirus-location-data-tracking-mobile-phones