Raport z zatrzymań po demonstracji z dnia 16 maja 2005 roku
Niniejszy raport dotyczy zatrzymania 11 uczestników legalnej demonstracji zorganizowanej przez komitet STOP WOJNIE, która odbyła się dnia 16 maja 2005 roku w Warszawie, w związku z III szczytem Rady Europy. Oddaje on aktualny stan prawny po doręczeniu 10 osobom przez Sąd Rejonowy V Wydz. Karny dla Warszawy Śródmieście aktu oskarżenia wniesionego przez Prokuraturę Rejonową – Warszawa Śródmieście z 18 listopada 2005 roku. Poniższy raport powstał na podstawie dłuższych wypowiedzi oraz skarg / raportów 5 zatrzymanych osób oraz kilkorga świadków. Pozostali zatrzymani potwierdzili przedstawiony poniżej opis:
Zatrzymania miały miejsce około godziny 21.00 przy Al. Solidarności 66, na wysokości Placu Bankowego, naprzeciw przystanku linii tramwajowej. Doszło do nich bezpośrednio po oficjalnym zamknięciu manifestacji, kiedy ludzie, którzy wcześniej demonstrowali u zbiegu ul. Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia, spokojnie rozchodzili się do domów, podążając ul. Długą w stronę Placu Bankowego. Towarzyszyły im kordony uzbrojonej policji z oddziałów szturmowych prewencji, wycofujące się z miejsca protestu. Do ewidentnej prowokacji po raz pierwszy doszło u zbiegu ulicy Długiej i Alei Solidarności, kiedy nadciągnęły kolejne oddziały policji. Nagle zaczęły one agresywnie napierać na demonstrantów, zajmować ulicę i spychać ich na chodnik. W trakcie tych działań jedna z zatrzymanych później osób została boleśnie uderzona pałką w udo prawej nogi, choć jej spokojne zachowanie w żaden sposób nie usprawiedliwiało użycia siły. Wskutek działań policji inna osoba została ranna, przewieziono ją do szpitala. Kiedy wracała z manifestacji, została pchnięta przez policjanta na metalowy słupek drogowy i doznała urazu kolana. Jak wspomina jeden ze świadków zdarzenia, policja z jednej strony brutalnie spychała demonstrantów na chodnik, a z drugiej – blokowała go. Tym samym uniemożliwiała wykonanie polecenia rozejścia się z miejsca zdarzeń.
Bezpośrednio przy Placu Bankowym policja rozdzieliła ludzi na dwie grupy, otaczając ich ciasnymi kordonami. Jako pierwszego zatrzymano niezależnego dziennikarza portalu informacyjnego „Indymedia”. Około godz. 21.00 zaczęto legitymować przypadkowych ludzi, którzy znaleźli się w policyjnych „kotłach” i wzięli się pod ręce, aby zapobiec wyciąganiu kolejnych osób przez funkcjonariuszy. Proces wyłapywania „winnych” polegał na okrążaniu przez policjantów pojedynczych osób, zastraszaniu ich i brutalnym zaciąganiu do samochodów, w których niejednokrotnie byli rzucani o podłogę. Jakiekolwiek prośby o podanie danych osobowych, numerów służbowych, przyczyny i podstawy prawnej legitymowania, co w świetle art. 61 „Ustawy o Policji” z 1990 r. jest obowiązkiem funkcjonariuszy, spotykały się z ich gwałtownym oporem i agresją. Niektórym zatrzymanym grożono przemocą i ubliżano. Korzystanie przez demonstrantów ze swych obywatelskich uprawnień stało się bezpośrednią przyczyną zbiorowych zatrzymań. Jak wspomina jedna z uczestniczek zajść, kiedy poprosiła chcącego ją wylegitymować funkcjonariusza o przedstawienie się (jego identyfikację uniemożliwiał brak wyeksponowanej odznaki policyjnej i przysłaniająca go tarcza), ten odmówił, lekceważąco odpowiadając, że w ostateczności dopełni tych formalności, o ile sama się wylegitymuje. Kiedy w końcu otrzymała jego nazwisko, stopień i numer legitymacji służbowej i usiłowała zapisać te dane, wykręcił jej rękę, próbując wyrwać kartkę. Krzyczał agresywnie: „Złodziejka! Wykradła moje dane osobowe!” W tym samym momencie dwóch innych funkcjonariuszy zaszło kobietę od tyłu, wzięło pod ręce i zaczęło ciągnąć do opancerzonej więźniarki. Gdy się przewróciła, policjanci nie pozwolili jej wstać i 6-7 metrów wlekli nią po chodniku, a następnie wrzucili brutalnie do opancerzonego samochodu. Dziennikarz portalu „Indymedia” został w radiowozie przygnieciony kolanem do podłogi, mimo że nie stawiał oporu i informował, że w jego plecaku znajduje się sprzęt elektroniczny.
11 zatrzymanych przewieziono na Komisariat Policji przy ul. Belwederskiej 19. Po drodze policjanci lżyli ich, obrażali i obrzucali wyzwiskami, konsekwentnie uchylając się od podania swych danych osobowych, numerów służbowych oraz przyczyny i podstawy prawnej zatrzymania. Po dowiezieniu na komendę zatrzymani zostali wyciągnięci z samochodów i z wykręconymi rękami i schylonymi w dół głowami, przeprowadzeni do stojącego na jej terenie, obszernego garażu. Miejscem dalszych przesłuchań stał się ustawiony w nim namiot polowy. Zarówno podczas wyprowadzania z więźniarki, jak i przesłuchania policjanci tłumili jakiekolwiek próby oporu. Bezzasadnie używając przemocy, szarpali, poszturchiwali, popychali na metalowe elementy samochodów, ściany oraz bili i dusili zatrzymanych. Pod ich adresem padały groźby, obelgi i wyzwiska. Jednym z dowiezionych na komisariat rzucili na stół. Tłukąc jego głową o blat, rozbili mu łuk brwiowy. Pobitemu skuto kajdankami do tyłu ręce. Choć spokojne zachowanie pozostałych zatrzymanych osób nie usprawiedliwiało potrzeby użycia środków przymusu bezpośredniego, wszystkie zostały przykute do krzeseł za prawą rękę. Policjanci poddali je nie tylko przemocy fizycznej, ale również psychicznej. zmuszając do obserwacji fatalnego traktowania współzatrzymanych. Jakiekolwiek próby pomocy i solidarności spotykały się tylko z eskalacją przemocy i wściekłości policjantów.
Dalsze formalności rozpoczęły się od odebrania wszystkim dowodów osobistych. Aresztowanych poddano rewizji osobistej przeprowadzonej za białym parawanem w tym samym namiocie, a wreszcie przeszukaniu bagażu. Również i w trakcie tych czynności funkcjonariusze policji dopuścili się szeregu rażących uchybień obowiązujących procedur prawnych. Osoby zatrzymane nie zapoznano z ich prawami, w szczególności - prawem do odmowy podpisania protokołu przesłuchania, do wody, pokarmu, dostępu do toalety i snu. Na komisariacie przy Belwederskiej policjanci przez cały czas udzielali zdawkowych lub błędnych informacji, bądź zgoła nie udzielali żadnych. Jak wspomina jedna z zatrzymanych osób, co prawda zapytano ją, czy chce zawiadomić prawnika i osobę bliską, jednak kiedy podała stosowne numery telefonów, nie poinformowano ją, że taka rozmowa miała miejsce i sprawę pozostawiono własnemu biegowi. Podając sprzeczne informacje policjanci świadomie wprowadzali zatrzymanych w błąd. Przez cały czas ich zastraszali, wykorzystywali nieznajomość obowiązujących przepisów prawnych. Szantażowane osoby zmuszano do podpisywania protokołów. „Nie podpisujesz? Musisz podpisać!” – mijali się z prawdą funkcjonariusze. Jednak gdy ze względu na nieprawdziwość wysuniętych podejrzeń zatrzymani protestowali, szantażowano ich: „to podpisz, że nie podpiszesz!” W konsekwencji odmowy podpisania fałszywego protokołu zwiększano im ilość postawionych zarzutów. Nazwisko swych oskarżycieli aresztowani przeważnie poznawali dopiero na miejscu przesłuchania, z wręczonych mi protokołów. Bynajmniej nie byli to funkcjonariusze dokonujący zatrzymań w al. Solidarności. "Przecież to nie Pan mnie zatrzymywał" – mówiła część osób. Na komisariacie podejrzanym fabrykowano zarzuty. Przypadkowi policjanci z oddziałów prewencji w namiocie spisywali protokoły zatrzymań, z którymi nie mieli nic wspólnego. Mieli problemy z ich wypełnieniem. Starsi rangą policjanci w cywilu dyktowali więc młodszym "przestępstwa", których rzekomo miały się dopuścić zatrzymani. Jakiekolwiek próby dyskusji i zarzucanie im nieprawdy kończyły się groźbami z sugestią, by się "zamknąć".
Od chwili zatrzymania wszystkim osobom przez wiele godzin konsekwentnie odmawiano dostępu do toalety i wody pitnej. Gdy jedna z nich upomniała się o nią tuż po przywiezieniu, wyszydzono ją: “Pani to ciągle ma jakieś prawa!” Posiłek i wodę dano im dopiero następnego dnia rano, ok. godz. 6.40. W komisariacie panował chaos i brak organizacji. Zatrzymanych prowadzono po kolejnych pomieszczeniach i poddano ich różnorakim, niezrozumiałym dla nich czynnościom. Na prawej ręce wszystkich osób wypisano flamastrem cyfry, gdyż rzekomo „taka jest procedura”. Przed oficjalnym przesłuchaniem i postawieniem zarzutów pobrano im odciski linii papilarnych i poddano fotografowaniu, naruszając tym samym prawo do nienaruszalności wizerunku. Działo się to wtedy, gdy ich tożsamość została już ustalona, co stanowi naruszenie art. 15.4 „Ustawy o Policji”. Osobie, która protestowała przeciwko jej sfotografowaniu, grożono doprowadzeniem na zdjęcia siłą. Kiedy nie zgodziła się podpisać arkusza z pobranymi liniami papilarnymi, zniesławiono ją nazywając „oszustką”. Policjanci niefrasobliwie podchodzili do spisywania protokołów przeszukań bagażu, wywierając presję na zatrzymanych. Sugerowali im, aby zrezygnować z tej czynności, gdyż „szkoda na nią czasu”. Ponaglali osoby, które postanowiły wnieść do sądu zażalenie na zatrzymanie.
Wszystkim skutecznie utrudniano kontakt z lekarzem. Jak wspomina aresztowana kobieta, podczas brutalnej interwencji policji i podjętych wobec niej środków przymusu bezpośredniego doznała licznych urazów mechanicznych ciała. Jeszcze przed poinformowaniem, że ma takie prawo, zażądała przeprowadzenia obdukcji. Jednak mimo licznych próśb odmówiono jej, zbywając lekceważącą odzywką, że “i na to przyjdzie pora”. Z lekarzem skontaktowano ją dopiero następnego dnia, gdy stanowczo tego zażądała podczas oficjalnego przesłuchania. Wśród odniesionych obrażeń stwierdzono m.in. bardzo duży (średnica ok. 13 cm), silnie przebarwiony siniak na udzie prawej nogi – ślad po uderzeniu pałką, jak również obtarcie naskórka lewej ręki, rozszerzone naczynka krwionośne, pręgi na ciele oraz drobniejsze siniaki na całych nogach - wynik wleczenia do więźniarki po płytach chodnikowych oraz przytrzymywania i krępowania swobody ruchów przez 2 funkcjonariuszy. Podczas badania lekarz zamiast skupić się na precyzyjnej dokumentacji i ew. opatrzeniu obrażeń zatrzymanej, pytał ją o regularność cyklu menstruacyjnego, czy jest w ciąży, czy spokojnie sypia oraz o to, czy ma lęki, sugerując neurotyzm. Przy opisie bagatelizował obrażenia. Na komisariacie naruszono prawo do intymności aresztowanej, uniemożliwiając jej zamknięcie kabiny toalety. Zatrzymanym nie udostępniono również umywalni.
Miejsce noclegu zorganizowano w ogólnym pomieszczeniu, które zostało wydzielone w części wspomnianego już garażu poprzez odgrodzenie jej drucianą siatką. Zimną, betonową podłogę wyłożono jedynie panelami z szarego filcu. Do spania posłużyły brudnawe materace z zimnej, plastikowej dermy oraz po dwa koce bez powłoczek rutynowo przydzielane każdemu zatrzymanemu. Jedyne zamknięcie miejsca noclegu stanowiły duże, ciężkie, wypełniające całą powierzchnię ściany metalowe drzwi przesuwne osadzone w metalowych szynach. Pozostawianie ich przeważnie otwartych sprawiało, że zatrzymani byli narażeni na zimno, co stało się szczególnie dokuczliwe 17 maja 2005 roku, gdy nad ranem temperatura spadła do paru stopni C. Zdaniem pracowników Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy tego samego dnia odwiedzili komisariat przy ul. Belwederskiej, by monitorować sprawą zatrzymania 11 demonstrantów, ich umieszczenie w tym miejscu nie spełniało podstawowych wymogów lokalowych. Niehumanitarne warunki, jakie zapewniono zatrzymanym, czego dobitnym przykładem było ich nocowanie w drucianym boksie przypominającym klatkę, urągały ludzkiej godności. Jak można przeczytać w raporcie Fundacji [dostępny na stronie www.hfhrpol.waw.pl], zatrzymanie w takich warunkach „jest sprzeczne z podstawowymi standardami, jakie należy zapewnić zatrzymanemu”. Powinien być on „osadzony w policyjnym pomieszczeniu dla zatrzymanych a nie w tzw. „przejściówce”, jak to miało miejsce”. Jedyna zatrzymana kobieta spędziła noc w sali koedukacyjnej. Funkcjonariusz w cywilu pilnujący aresztowanych w sali noclegowej raczył ludzi upokarzającymi żartami, niekiedy – o podtekście seksistowskim. Na uwagę zatrzymanej o niskiej temperaturze w pomieszczeniu, odpowiedział: “Ja nie będę cię, kurwa, ogrzewał!” Jako szczególnie dotkliwe środki zastraszania i poniżania zatrzymani wymieniają również: groźby (“Czekaj, jak cię spotkam na ulicy! ”, “Szkoda, żeście nie byli w wojsku tam wreszcie dostalibyście porządnego ‘kopa’”), używanie słów powszechnie uznawanych za obraźliwe (“Podpisuj, kurwa!”; “Nie spać kurwy! Kurwy, zwiedzać!”) nieuzasadnione budzenie (“Kurwa, oddaj sznurówki!”) i uniemożliwianie im snu. Odmówiono im również posiłków wegetariańskich. Jednemu z zatrzymanych, który się o nie upomniał, funkcjonariusz policji odpowiedział: „To se idź, kurwa, trawy nazrywaj!” Na śniadanie zaproponowano mi jedynie dostępne produkty bezmięsne, co zubożyło jadłospis. Był zmuszony uzupełnić jego braki dodatkowymi kromkami chleba. Funkcjonariusze policji poniżali i szydzili z osadzonych również wtedy, gdy na komisariacie odwiedzili ich pracownicy Fundacji Helsińskiej. “Niech pani idzie! Teraz wreszcie się pani wykaże!” – usłyszała jedna z osób. Po powrocie ze spotkania innego zatrzymanego policjanci pytali, czy „już się wypłakał i wyżalił.”
Wszyscy zatrzymani zgodnie przyznają, że policja działała chaotycznie i w pośpiechu. Wszelkie jej czynności ewidentnie zmierzały do postawienia im jak największej ilości zarzutów. W rezultacie 10 osób oskarżono o: naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, utrudnianie funkcjonariuszom czynności służbowych oraz lżenie ich słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Prokuratura Rejonowa zasądziła wszystkim dozór policyjny obligujący do stawiennictwa 2 razy w tygodniu na komisariacie policji, a także do informowania organu dozorującego o każdorazowym wyjeździe i terminie powrotu. 10 zatrzymanych zwolniono następnego dnia, 17 maja, ok. godz. 17.00. Jedynie dziennikarz „Indymedia”, któremu postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza polegającej na rzucaniu w kordon policji ciężkimi, "nieokreślonymi" przedmiotami (tj. o czyn zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności), został wypuszczony dopiero po 39 godzinach. Zatrzymano go, choć jedynie filmował kamerą przebieg demonstracji i był całkowicie niewinny. Na rozprawie, która odbyła się w jego sprawie 18 maja, nie dopuszczono do przedstawienia zgromadzonych materiałów dokumentujących zajścia (zdjęć i nagrań filmowych) – dowodów jego niewinności. Na salę rozpraw nie wpuszczono nikogo z wyjątkiem pełnomocniczki zatrzymanego, także rodziców i dziennikarzy. Ok. godz. 12.00 został on zwolniony. Sąd uznał, że nie ma konieczności stosowania wobec niego środka zapobiegawczego w postaci 3-miesięcznego aresztu. Do czasu rozprawy oddał go pod dozór policji.
W toku postępowania przygotowawczego dozór ten uchylono 6 osobom, które zdecydowały się zaskarżyć postanowienie Prokuratury. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia II Wydział Karny odrzucił zażalenie na zatrzymanie wszystkich osób, które zdecydowały się je złożyć na komisariacie policji przy ul. Belwederskiej. Stwierdził, że funkcjonariusze nie uchybili procedurom, a zatrzymanie było zasadne, prawidłowe i legalne. Jednocześnie Sąd uznał zażalenie dwóch osób, które działając w myśl art. 246 par. 1 KPK złożyły je po ich zwolnieniu. Przyznał, że ich zatrzymanie było całkowicie bezzasadne.
31 maja 2005 r. zatrzymana kobieta jako poszkodowana złożyła do Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dokonanego przez funkcjonariuszy policji zabezpieczających demonstrację 16.05.05 r., które polegać miało na nieuzasadnionym użyciu środków przymusu bezpośredniego oraz poddaniu jej przemocy fizycznej i psychicznej. Zarówno podczas zatrzymania jej bezpośrednio po manifestacji, jak również po dowiezieniu na komisariat przy ul. Belwederskiej 19 funkcjonariusze działając wbrew „Ustawie o Policji” z dnia 6 kwietnia 1990 roku [„Dziennik Ustaw” z 2002 roku, nr 7, poz. 58] spowodowali uszczerbek na zdrowiu, tj. popełnili przestępstwo z art. 157 par. 2 KK w zw. z art. 231 par 1 KK. „Metody działania, których dopuścili się funkcjonariusze policji po zamknięciu demonstracji, to akt wymierzony przeciwko podstawowym prawom obywatelskim oraz godności człowieka” – napisała skarżąca. Działając na podstawie art. 132 i 133 „Ustawy o Policji” oraz rozporządzenia MSWiA z dn. 19.12.97 r. jako poszkodowana zażądała pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców ww. przestępstw oraz ukarania winnych policjantów w trybie dyscyplinarnym. Domagała się również przeprosin oraz zadośćuczynienia finansowego za uszczerbek na zdrowiu, naruszenie nietykalności cielesnej i poniesione straty moralne. Zdaniem zatrzymanej funkcjonariusze działając wbrew art. 15.6 naruszyli jej dobra osobiste, a podczas zatrzymania przekroczyli granice środków koniecznych. Ani „Ustawa o Policji”, ani „Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie określenia przypadków oraz warunków i sposobów użycia przez policjantów środków przymusu bezpośredniego” nie wspominają bowiem o takich środkach przymusu, jak: bicie, szarpanie, wykręcanie do tyłu rąk, wleczenie ciałem zatrzymanego po ziemi, jak również o jego poniżaniu, obrażaniu, zniesławianiu, zastraszaniu, szantażowaniu i poddawaniu presji psychicznej. Sięgnięcie po nie w żadnej sposób nie usprawiedliwiało ani zachowanie ludzi, ani potrzeba zabezpieczenia demonstracji.
Tymczasem w piśmie z dnia 27.06.05 r. prokurator Andrzej Piaseczny odmówił wszczęcia śledztwa uznając, iż zachowanie funkcjonariuszy nie wypełnia znamion czynów opisanych w art. 157 par. 2 KK i 231 par. 1 KK, czyli jest zgodne z prawem. Stwierdził, że w przedmiotowej sprawie „brakowało znamion przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”. Jednocześnie nie zakwestionował przedstawionego w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa faktycznego przebiegu zajść. Uznał, iż próbując wylegitymować funkcjonariusza zatrzymana stawiała opór podczas wykonywania przez niego czynności służbowych, nie wykazując jakiejkolwiek woli współpracy. Jego zdaniem zachodziła obawa, iż ucieknie ona z miejsca zdarzenia. Nie dostrzegł on tego, że zatrzymana korzystała jedynie ze swoich uprawnień obywatelskich [art. 61 ust. 1 „Ustawy o Policji”]. Fakt, iż funkcjonariusz z oddziałów zwartych policji działał w mundurze, na co powołał się prokurator, nie może stanowić okoliczności usprawiedliwiającej zaniechania przez niego obowiązku wylegitymowania się. Choć wskutek policyjnej przemocy, jak również podjętych wobec niej, nieadekwatnych do sytuacji środków przymusu bezpośredniego zatrzymana doznała psychicznego szoku oraz szeregu obrażeń mechanicznych, udokumentowanych w przedstawionym zaświadczeniu o dokonanej obdukcji, prokurator całkowicie ją zignorował. Uznał też, iż nie istnieją żadne przesłanki, by twierdzić, że policja popełniła przestępstwo z art. 231 par. 1 KK. Prokurator opierając się jedynie na zeznaniach funkcjonariuszy, zrezygnował również z przejrzenia materiału dowodowego, który chciała przedstawić zatrzymana. Nie przesłuchał również zgłoszonych przez nią świadków.
Nie godząc się z decyzją o odmowie wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Rejonową z dnia 28 czerwca zatrzymana złożyła zażalenie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ponownie domagając się przeprowadzenia śledztwa w sprawie popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy policji [z art. 231 par.1 KK w powiązaniu z art. 157 par. 1 KK]. Jednak ta, po zapoznaniu się z aktami sprawy decyzją z 3.08.05 r. również do niego się nie przychyliła. Wraz z ww. zażaleniem skierowała je do Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieście II Wydział Karny. Podczas rozprawy z 9 września 2005 roku Sąd przychylił się do jej odwołania i na podstawie art. 306 par. KPK, 329 par. 1 KPK, 437 par. 1 KPK, postanowił uchylić zaskarżone postanowienie z dnia 27.06.2005 r. Jego zdaniem zażalenie było zasadne, a Prokuratura nie podjęła właściwych czynności w celu obiektywnego rozpoznania sprawy. W ocenie Sądu podane przez skarżącą okoliczności wskazały, iż podczas interwencji mogło dojąć do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i przestępstwa na jej szkodę. Jednakże nie można dokonać ostatecznej oceny, gdyż postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa zapadło przedwcześnie. Nie jest więc możliwe stwierdzenie, czy środki przymusu użyte przez funkcjonariuszy były uzasadnione, czy też nie. Sąd uznał, że w tej sytuacji konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych dowodów celem pełnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, a dopiero po ich ocenie podjęcie decyzji co do dalszego toku sprawy. Prokuraturze prowadzącej sprawę zlecił: przesłuchanie w charakterze świadków funkcjonariuszy policji biorących udział w interwencji, przesłuchanie innych jej świadków po uzyskaniu ich danych od skarżącej, a także odtworzenie filmów nagranych podczas interwencji, którymi ona dysponuje.
16 listopada 2005 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa – Śródmieście ponownie wszczęła śledztwo dot. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, tj. o czyn z art. 231 par. 1 KK. Jednakże prokurator Andrzej Piaseczny nie odnajdując "znamion czynu zabronionego" postanowił w przedmiotowej sprawie umorzyć śledztwo. Jako dowodu rzeczowego nie uznał on filmów dokumentujących okoliczności zatrzymania skarżącej. Jego zdaniem funkcjonariusze policji nie popełnili przestępstwa i działali w ramach swoich uprawnień. Jak napisał on uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa z 23.11.05 r., przestępstwa nie popełnia ten, kto "działa w ramach i granicach swych uprawnień i obowiązków, określonych normą rangi ustrojowej". Jego zdaniem "ten, kto działa w granicach uprawnienia mu przysługującego, a więc ten, kto działa prawnie, nie może jednocześnie działać bezprawnie, nawet jeśli jego czyn formalnie odpowiada znamionom ustawowym przestępstwa." Prokurator uznał, że zatrzymanie skarżącej "odbyło się w granicach normy przyznającej funkcjonariuszom policji zastosowanie tego środka przymusu, zwłaszcza mając na uwadze istniejące wówczas okoliczności przedmiotowe dokonanego zatrzymania, w szczególności liczbę demonstrantów i ilość demonstracji – co w sposób oczywisty, dodatkowo mogło skutkować anormalną sytuacją motywacyjną, powodując pewien, nie do końca usprawiedliwiony automatyzm jej działania, którego celem było zagwarantowanie porządku i bezpieczeństwa publicznego." Usprawiedliwiając działania policjantów, uznał, że zatrzymanie skarżącej było legalne i prawidłowo przeprowadzone.
Jednocześnie 31 maja 2005 r. zatrzymana uczestniczka demonstracji wniosła skargę na działalność funkcjonariuszy na Komendę Główną Policji, zarzucając im popełnienie przestępstwa z art. 157 par 2 KK w zw. z art. 231 par 1 KK, czyli przekroczenie uprawnień służbowych oraz nieuzasadnione użycie środków przymusu bezpośredniego, co doprowadziło do uszczerbku na jej zdrowiu. Zaskarżyła poddanie jej przemocy fizycznej i psychicznej. Policja temu zaprzeczyła, choć przeprosiła skarżącą za skucie ją kajdankami podczas przesłuchania. Zapewniono, że choć przetrzymywano ją w warunkach o niewystarczającym standardzie, dołożono wszelkich "starań organizacyjnych", by je złagodzić.
W toku postępowania przygotowawczego Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę przeciwko członkowi kolektywu redakcyjnego "Indymediów", oskarżonego o czynną napaść na funkcjonariusza (patrz: http://pl.indymedia.org/pl/2005/05/14013.shtml) "wobec niepopełnienia zarzucanego mu czynu". W piśmie z uzasadnieniem, które oskarżony odebrał 12 grudnia 2005 roku, prokurator zauważył m.in., że wbrew zeznaniom Henryka Sz. - policjanta "znajdującego się bezpośrednio w tłumie demonstrantów" i relacjonującego drogą radiową rzekomy atak zatrzymanego na kordon policji, treść korespondencji radiowej "nie zawiera relacji z przebiegu zdarzenia, a jedynie polecenie aby zatrzymać osobę ubraną w kamizelkę w kolorze pomarańczowym". Henryk Sz. był także jedyną osobą, która zeznała ze wdziała atak oskarżonego na policję, pozostałych 5 świadków przedstawiło diametralnie różną wersję zdarzeń. Tym samym śledztwo oraz cała sprawa zostały zamknięte.
Tymczasem wniesienie do Sądu przez Prokuraturę oskarżenia przeciwko pozostałej dziesiątce zatrzymanych uczestników majowej demonstracji oznacza, że stracili już szanse na umorzenie sprawy. W piśmie z 12 stycznia 2006 roku Sąd Rejonowy V Wydz. Karny dla Warszawy Śródmieście doręczył im akt oskarżenia. Obecnie oczekują oni na wyznaczenie terminu sprawy karnej przed Sądem.
10 oskarżonym zarzuca się popełnienie trzech typów przestępstw:
- 1. "naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji" [tj. czyn z art. 222 par. 1 KK; grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności];
- 2. "próbę odwiedzenia policjanta od wykonywania czynności służbowych" [tj. czyn z art. 224 par. 2 KK; kara do 3 lat pozbawienia wolności];
- 3. "używanie wobec funkcjonariusza policji słów powszechnie uznanych za obelżywe" [tj. czyn z art. 226 par 1 KK; kara do 1 roku pozbawienia wolności].
Oskarża się ich o “kopanie i bicie policjantów w twarz, po nogach i kroczu”, “uderzanie po głowie i tułowiu”, “popychanie” i “odpychanie ich od siebie“ [z art. 222 par. 1 KK]; zmuszanie funkcjonariuszy do zaniechania prawnej czynności służbowej przez "szarpanie się" i "wyrywanie", "szarpanie za mundur policjantów", "używanie wobec nich przemocy", "wyrywanie im nieustalonych osób", a także "grożenie pozbawieniem życia" [z art. 224 par. 2 KK]; "ubliżanie" oraz "wykrzykiwanie wobec funkcjonariusza ‘masz przejebane’" [z art. 226 par.1 KK]. Represje policji wobec zatrzymanych po zamknięciu demonstracji z 16 maja 2005 roku wpisują się w szerszą praktykę sił porządkowych, które podczas interwencji nie respektują prawa do swobody zgromadzeń i wolności wypowiedzi. To przejaw kryminalizowania ludzi, którzy protestują przeciwko polityce obecnych władz w Polsce. Jak można przeczytać w „Oświadczeniu” Federacji Anarchistycznej – Poznań oraz Anarchistycznego Czarnego Krzyża „właśnie w tym kontekście najczęściej dochodzi do różnego typu prowokacji i nadużyć ze strony policji i wymiaru sprawiedliwości, których nie można inaczej traktować niż jako formę pozaprawnego narzucenia ograniczeń swobody zgromadzeń (...). Największy sprzeciw budzą praktyki brutalnych interwencji policji (zastosowanie przemocy), obliczonych na sprowokowanie protestujących i tym sposobem „wykreowanie” sytuacji umożliwiającej oskarżenie ich przed sądami”. Takie postępowanie funkcjonariuszy jest konsekwencją celowo zastosowanej strategii nadużywania przemocy przez siły porządkowe. W efekcie działania policji stają się coraz bardziej agresywne, stawiane zarzuty są niewspółmierne do sytuacji, a często dotyczą osób zupełnie niewinnych. Zwykle bezzasadnie oskarża ona protestujących o agresywność czy napaść, a sądy dają jej wiarę, przyjmując zasadę, że zeznania policjantów są bardziej wiarygodne od zeznań obwinionego (oskarżonego). Sformułowanie przez prokuraturę aktu oskarżenia mimo tego, że podczas zatrzymania demonstrantów doszło do licznych uchybień procedur prawnych, wydaje się prawdziwym skandalem. Oburzenie budzi również strategia łapanki przypadkowych osób wracających z demonstracji, a także potwierdzone przez Fundację Helsińską, uwłaczające wszelkim standardom praw człowieka zachowanie policjantów wobec zatrzymanych. Wstępnie wyraziła ona zainteresowanie dalszym monitorowaniem sprawy, gdy trafi na wokandę sądową. Jej termin nie jest jeszcze znany. Choć w świetle zebranych materiałów dowodowych i zeznań świadków zarzuty postawione oskarżonym wydają się nieprawdopodobne, sytuacja tych osób zagrożonych wyrokami paroletniego pozbawienia wolności jest bardzo poważna. Nadal potrzebne jest wsparcie finansowe na organizację pomocy prawnej, a także działania przy nagłośnieniu medialnym całej sprawy. Poszukiwane są również wszelkie materiały dowodowe oraz świadkowie, którzy mogliby przedstawić prawdziwą wersję zdarzeń i oczyścić oskarżonych od ciążących na nich zarzutów.
Podpisano: zatrzymani i świadkowie zajść 16 maja 2005 roku;
Anarchistyczny Czarny Krzyż - Warszawa.
Warszawa, 27 lutego 2006 roku
Wszystkich pragnących pomóc prosimy o kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Sygn. akt. VK 1662/05/MT
SĄD REJONOWY
dla WARSZAWY ŚRÓDMIEŚCIA
V WYDZIAŁ KARNY
ul. Marszałkowska 82
00-517 Warszawa
tel. [022] 553 93 71; fax: [022] 553 93 74
Zatrzymania miały miejsce około godziny 21.00 przy Al. Solidarności 66, na wysokości Placu Bankowego, naprzeciw przystanku linii tramwajowej. Doszło do nich bezpośrednio po oficjalnym zamknięciu manifestacji, kiedy ludzie, którzy wcześniej demonstrowali u zbiegu ul. Miodowej i Krakowskiego Przedmieścia, spokojnie rozchodzili się do domów, podążając ul. Długą w stronę Placu Bankowego. Towarzyszyły im kordony uzbrojonej policji z oddziałów szturmowych prewencji, wycofujące się z miejsca protestu. Do ewidentnej prowokacji po raz pierwszy doszło u zbiegu ulicy Długiej i Alei Solidarności, kiedy nadciągnęły kolejne oddziały policji. Nagle zaczęły one agresywnie napierać na demonstrantów, zajmować ulicę i spychać ich na chodnik. W trakcie tych działań jedna z zatrzymanych później osób została boleśnie uderzona pałką w udo prawej nogi, choć jej spokojne zachowanie w żaden sposób nie usprawiedliwiało użycia siły. Wskutek działań policji inna osoba została ranna, przewieziono ją do szpitala. Kiedy wracała z manifestacji, została pchnięta przez policjanta na metalowy słupek drogowy i doznała urazu kolana. Jak wspomina jeden ze świadków zdarzenia, policja z jednej strony brutalnie spychała demonstrantów na chodnik, a z drugiej – blokowała go. Tym samym uniemożliwiała wykonanie polecenia rozejścia się z miejsca zdarzeń.
Bezpośrednio przy Placu Bankowym policja rozdzieliła ludzi na dwie grupy, otaczając ich ciasnymi kordonami. Jako pierwszego zatrzymano niezależnego dziennikarza portalu informacyjnego „Indymedia”. Około godz. 21.00 zaczęto legitymować przypadkowych ludzi, którzy znaleźli się w policyjnych „kotłach” i wzięli się pod ręce, aby zapobiec wyciąganiu kolejnych osób przez funkcjonariuszy. Proces wyłapywania „winnych” polegał na okrążaniu przez policjantów pojedynczych osób, zastraszaniu ich i brutalnym zaciąganiu do samochodów, w których niejednokrotnie byli rzucani o podłogę. Jakiekolwiek prośby o podanie danych osobowych, numerów służbowych, przyczyny i podstawy prawnej legitymowania, co w świetle art. 61 „Ustawy o Policji” z 1990 r. jest obowiązkiem funkcjonariuszy, spotykały się z ich gwałtownym oporem i agresją. Niektórym zatrzymanym grożono przemocą i ubliżano. Korzystanie przez demonstrantów ze swych obywatelskich uprawnień stało się bezpośrednią przyczyną zbiorowych zatrzymań. Jak wspomina jedna z uczestniczek zajść, kiedy poprosiła chcącego ją wylegitymować funkcjonariusza o przedstawienie się (jego identyfikację uniemożliwiał brak wyeksponowanej odznaki policyjnej i przysłaniająca go tarcza), ten odmówił, lekceważąco odpowiadając, że w ostateczności dopełni tych formalności, o ile sama się wylegitymuje. Kiedy w końcu otrzymała jego nazwisko, stopień i numer legitymacji służbowej i usiłowała zapisać te dane, wykręcił jej rękę, próbując wyrwać kartkę. Krzyczał agresywnie: „Złodziejka! Wykradła moje dane osobowe!” W tym samym momencie dwóch innych funkcjonariuszy zaszło kobietę od tyłu, wzięło pod ręce i zaczęło ciągnąć do opancerzonej więźniarki. Gdy się przewróciła, policjanci nie pozwolili jej wstać i 6-7 metrów wlekli nią po chodniku, a następnie wrzucili brutalnie do opancerzonego samochodu. Dziennikarz portalu „Indymedia” został w radiowozie przygnieciony kolanem do podłogi, mimo że nie stawiał oporu i informował, że w jego plecaku znajduje się sprzęt elektroniczny.
11 zatrzymanych przewieziono na Komisariat Policji przy ul. Belwederskiej 19. Po drodze policjanci lżyli ich, obrażali i obrzucali wyzwiskami, konsekwentnie uchylając się od podania swych danych osobowych, numerów służbowych oraz przyczyny i podstawy prawnej zatrzymania. Po dowiezieniu na komendę zatrzymani zostali wyciągnięci z samochodów i z wykręconymi rękami i schylonymi w dół głowami, przeprowadzeni do stojącego na jej terenie, obszernego garażu. Miejscem dalszych przesłuchań stał się ustawiony w nim namiot polowy. Zarówno podczas wyprowadzania z więźniarki, jak i przesłuchania policjanci tłumili jakiekolwiek próby oporu. Bezzasadnie używając przemocy, szarpali, poszturchiwali, popychali na metalowe elementy samochodów, ściany oraz bili i dusili zatrzymanych. Pod ich adresem padały groźby, obelgi i wyzwiska. Jednym z dowiezionych na komisariat rzucili na stół. Tłukąc jego głową o blat, rozbili mu łuk brwiowy. Pobitemu skuto kajdankami do tyłu ręce. Choć spokojne zachowanie pozostałych zatrzymanych osób nie usprawiedliwiało potrzeby użycia środków przymusu bezpośredniego, wszystkie zostały przykute do krzeseł za prawą rękę. Policjanci poddali je nie tylko przemocy fizycznej, ale również psychicznej. zmuszając do obserwacji fatalnego traktowania współzatrzymanych. Jakiekolwiek próby pomocy i solidarności spotykały się tylko z eskalacją przemocy i wściekłości policjantów.
Dalsze formalności rozpoczęły się od odebrania wszystkim dowodów osobistych. Aresztowanych poddano rewizji osobistej przeprowadzonej za białym parawanem w tym samym namiocie, a wreszcie przeszukaniu bagażu. Również i w trakcie tych czynności funkcjonariusze policji dopuścili się szeregu rażących uchybień obowiązujących procedur prawnych. Osoby zatrzymane nie zapoznano z ich prawami, w szczególności - prawem do odmowy podpisania protokołu przesłuchania, do wody, pokarmu, dostępu do toalety i snu. Na komisariacie przy Belwederskiej policjanci przez cały czas udzielali zdawkowych lub błędnych informacji, bądź zgoła nie udzielali żadnych. Jak wspomina jedna z zatrzymanych osób, co prawda zapytano ją, czy chce zawiadomić prawnika i osobę bliską, jednak kiedy podała stosowne numery telefonów, nie poinformowano ją, że taka rozmowa miała miejsce i sprawę pozostawiono własnemu biegowi. Podając sprzeczne informacje policjanci świadomie wprowadzali zatrzymanych w błąd. Przez cały czas ich zastraszali, wykorzystywali nieznajomość obowiązujących przepisów prawnych. Szantażowane osoby zmuszano do podpisywania protokołów. „Nie podpisujesz? Musisz podpisać!” – mijali się z prawdą funkcjonariusze. Jednak gdy ze względu na nieprawdziwość wysuniętych podejrzeń zatrzymani protestowali, szantażowano ich: „to podpisz, że nie podpiszesz!” W konsekwencji odmowy podpisania fałszywego protokołu zwiększano im ilość postawionych zarzutów. Nazwisko swych oskarżycieli aresztowani przeważnie poznawali dopiero na miejscu przesłuchania, z wręczonych mi protokołów. Bynajmniej nie byli to funkcjonariusze dokonujący zatrzymań w al. Solidarności. "Przecież to nie Pan mnie zatrzymywał" – mówiła część osób. Na komisariacie podejrzanym fabrykowano zarzuty. Przypadkowi policjanci z oddziałów prewencji w namiocie spisywali protokoły zatrzymań, z którymi nie mieli nic wspólnego. Mieli problemy z ich wypełnieniem. Starsi rangą policjanci w cywilu dyktowali więc młodszym "przestępstwa", których rzekomo miały się dopuścić zatrzymani. Jakiekolwiek próby dyskusji i zarzucanie im nieprawdy kończyły się groźbami z sugestią, by się "zamknąć".
Od chwili zatrzymania wszystkim osobom przez wiele godzin konsekwentnie odmawiano dostępu do toalety i wody pitnej. Gdy jedna z nich upomniała się o nią tuż po przywiezieniu, wyszydzono ją: “Pani to ciągle ma jakieś prawa!” Posiłek i wodę dano im dopiero następnego dnia rano, ok. godz. 6.40. W komisariacie panował chaos i brak organizacji. Zatrzymanych prowadzono po kolejnych pomieszczeniach i poddano ich różnorakim, niezrozumiałym dla nich czynnościom. Na prawej ręce wszystkich osób wypisano flamastrem cyfry, gdyż rzekomo „taka jest procedura”. Przed oficjalnym przesłuchaniem i postawieniem zarzutów pobrano im odciski linii papilarnych i poddano fotografowaniu, naruszając tym samym prawo do nienaruszalności wizerunku. Działo się to wtedy, gdy ich tożsamość została już ustalona, co stanowi naruszenie art. 15.4 „Ustawy o Policji”. Osobie, która protestowała przeciwko jej sfotografowaniu, grożono doprowadzeniem na zdjęcia siłą. Kiedy nie zgodziła się podpisać arkusza z pobranymi liniami papilarnymi, zniesławiono ją nazywając „oszustką”. Policjanci niefrasobliwie podchodzili do spisywania protokołów przeszukań bagażu, wywierając presję na zatrzymanych. Sugerowali im, aby zrezygnować z tej czynności, gdyż „szkoda na nią czasu”. Ponaglali osoby, które postanowiły wnieść do sądu zażalenie na zatrzymanie.
Wszystkim skutecznie utrudniano kontakt z lekarzem. Jak wspomina aresztowana kobieta, podczas brutalnej interwencji policji i podjętych wobec niej środków przymusu bezpośredniego doznała licznych urazów mechanicznych ciała. Jeszcze przed poinformowaniem, że ma takie prawo, zażądała przeprowadzenia obdukcji. Jednak mimo licznych próśb odmówiono jej, zbywając lekceważącą odzywką, że “i na to przyjdzie pora”. Z lekarzem skontaktowano ją dopiero następnego dnia, gdy stanowczo tego zażądała podczas oficjalnego przesłuchania. Wśród odniesionych obrażeń stwierdzono m.in. bardzo duży (średnica ok. 13 cm), silnie przebarwiony siniak na udzie prawej nogi – ślad po uderzeniu pałką, jak również obtarcie naskórka lewej ręki, rozszerzone naczynka krwionośne, pręgi na ciele oraz drobniejsze siniaki na całych nogach - wynik wleczenia do więźniarki po płytach chodnikowych oraz przytrzymywania i krępowania swobody ruchów przez 2 funkcjonariuszy. Podczas badania lekarz zamiast skupić się na precyzyjnej dokumentacji i ew. opatrzeniu obrażeń zatrzymanej, pytał ją o regularność cyklu menstruacyjnego, czy jest w ciąży, czy spokojnie sypia oraz o to, czy ma lęki, sugerując neurotyzm. Przy opisie bagatelizował obrażenia. Na komisariacie naruszono prawo do intymności aresztowanej, uniemożliwiając jej zamknięcie kabiny toalety. Zatrzymanym nie udostępniono również umywalni.
Miejsce noclegu zorganizowano w ogólnym pomieszczeniu, które zostało wydzielone w części wspomnianego już garażu poprzez odgrodzenie jej drucianą siatką. Zimną, betonową podłogę wyłożono jedynie panelami z szarego filcu. Do spania posłużyły brudnawe materace z zimnej, plastikowej dermy oraz po dwa koce bez powłoczek rutynowo przydzielane każdemu zatrzymanemu. Jedyne zamknięcie miejsca noclegu stanowiły duże, ciężkie, wypełniające całą powierzchnię ściany metalowe drzwi przesuwne osadzone w metalowych szynach. Pozostawianie ich przeważnie otwartych sprawiało, że zatrzymani byli narażeni na zimno, co stało się szczególnie dokuczliwe 17 maja 2005 roku, gdy nad ranem temperatura spadła do paru stopni C. Zdaniem pracowników Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy tego samego dnia odwiedzili komisariat przy ul. Belwederskiej, by monitorować sprawą zatrzymania 11 demonstrantów, ich umieszczenie w tym miejscu nie spełniało podstawowych wymogów lokalowych. Niehumanitarne warunki, jakie zapewniono zatrzymanym, czego dobitnym przykładem było ich nocowanie w drucianym boksie przypominającym klatkę, urągały ludzkiej godności. Jak można przeczytać w raporcie Fundacji [dostępny na stronie www.hfhrpol.waw.pl], zatrzymanie w takich warunkach „jest sprzeczne z podstawowymi standardami, jakie należy zapewnić zatrzymanemu”. Powinien być on „osadzony w policyjnym pomieszczeniu dla zatrzymanych a nie w tzw. „przejściówce”, jak to miało miejsce”. Jedyna zatrzymana kobieta spędziła noc w sali koedukacyjnej. Funkcjonariusz w cywilu pilnujący aresztowanych w sali noclegowej raczył ludzi upokarzającymi żartami, niekiedy – o podtekście seksistowskim. Na uwagę zatrzymanej o niskiej temperaturze w pomieszczeniu, odpowiedział: “Ja nie będę cię, kurwa, ogrzewał!” Jako szczególnie dotkliwe środki zastraszania i poniżania zatrzymani wymieniają również: groźby (“Czekaj, jak cię spotkam na ulicy! ”, “Szkoda, żeście nie byli w wojsku tam wreszcie dostalibyście porządnego ‘kopa’”), używanie słów powszechnie uznawanych za obraźliwe (“Podpisuj, kurwa!”; “Nie spać kurwy! Kurwy, zwiedzać!”) nieuzasadnione budzenie (“Kurwa, oddaj sznurówki!”) i uniemożliwianie im snu. Odmówiono im również posiłków wegetariańskich. Jednemu z zatrzymanych, który się o nie upomniał, funkcjonariusz policji odpowiedział: „To se idź, kurwa, trawy nazrywaj!” Na śniadanie zaproponowano mi jedynie dostępne produkty bezmięsne, co zubożyło jadłospis. Był zmuszony uzupełnić jego braki dodatkowymi kromkami chleba. Funkcjonariusze policji poniżali i szydzili z osadzonych również wtedy, gdy na komisariacie odwiedzili ich pracownicy Fundacji Helsińskiej. “Niech pani idzie! Teraz wreszcie się pani wykaże!” – usłyszała jedna z osób. Po powrocie ze spotkania innego zatrzymanego policjanci pytali, czy „już się wypłakał i wyżalił.”
Wszyscy zatrzymani zgodnie przyznają, że policja działała chaotycznie i w pośpiechu. Wszelkie jej czynności ewidentnie zmierzały do postawienia im jak największej ilości zarzutów. W rezultacie 10 osób oskarżono o: naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, utrudnianie funkcjonariuszom czynności służbowych oraz lżenie ich słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Prokuratura Rejonowa zasądziła wszystkim dozór policyjny obligujący do stawiennictwa 2 razy w tygodniu na komisariacie policji, a także do informowania organu dozorującego o każdorazowym wyjeździe i terminie powrotu. 10 zatrzymanych zwolniono następnego dnia, 17 maja, ok. godz. 17.00. Jedynie dziennikarz „Indymedia”, któremu postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza polegającej na rzucaniu w kordon policji ciężkimi, "nieokreślonymi" przedmiotami (tj. o czyn zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności), został wypuszczony dopiero po 39 godzinach. Zatrzymano go, choć jedynie filmował kamerą przebieg demonstracji i był całkowicie niewinny. Na rozprawie, która odbyła się w jego sprawie 18 maja, nie dopuszczono do przedstawienia zgromadzonych materiałów dokumentujących zajścia (zdjęć i nagrań filmowych) – dowodów jego niewinności. Na salę rozpraw nie wpuszczono nikogo z wyjątkiem pełnomocniczki zatrzymanego, także rodziców i dziennikarzy. Ok. godz. 12.00 został on zwolniony. Sąd uznał, że nie ma konieczności stosowania wobec niego środka zapobiegawczego w postaci 3-miesięcznego aresztu. Do czasu rozprawy oddał go pod dozór policji.
W toku postępowania przygotowawczego dozór ten uchylono 6 osobom, które zdecydowały się zaskarżyć postanowienie Prokuratury. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia II Wydział Karny odrzucił zażalenie na zatrzymanie wszystkich osób, które zdecydowały się je złożyć na komisariacie policji przy ul. Belwederskiej. Stwierdził, że funkcjonariusze nie uchybili procedurom, a zatrzymanie było zasadne, prawidłowe i legalne. Jednocześnie Sąd uznał zażalenie dwóch osób, które działając w myśl art. 246 par. 1 KPK złożyły je po ich zwolnieniu. Przyznał, że ich zatrzymanie było całkowicie bezzasadne.
31 maja 2005 r. zatrzymana kobieta jako poszkodowana złożyła do Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dokonanego przez funkcjonariuszy policji zabezpieczających demonstrację 16.05.05 r., które polegać miało na nieuzasadnionym użyciu środków przymusu bezpośredniego oraz poddaniu jej przemocy fizycznej i psychicznej. Zarówno podczas zatrzymania jej bezpośrednio po manifestacji, jak również po dowiezieniu na komisariat przy ul. Belwederskiej 19 funkcjonariusze działając wbrew „Ustawie o Policji” z dnia 6 kwietnia 1990 roku [„Dziennik Ustaw” z 2002 roku, nr 7, poz. 58] spowodowali uszczerbek na zdrowiu, tj. popełnili przestępstwo z art. 157 par. 2 KK w zw. z art. 231 par 1 KK. „Metody działania, których dopuścili się funkcjonariusze policji po zamknięciu demonstracji, to akt wymierzony przeciwko podstawowym prawom obywatelskim oraz godności człowieka” – napisała skarżąca. Działając na podstawie art. 132 i 133 „Ustawy o Policji” oraz rozporządzenia MSWiA z dn. 19.12.97 r. jako poszkodowana zażądała pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców ww. przestępstw oraz ukarania winnych policjantów w trybie dyscyplinarnym. Domagała się również przeprosin oraz zadośćuczynienia finansowego za uszczerbek na zdrowiu, naruszenie nietykalności cielesnej i poniesione straty moralne. Zdaniem zatrzymanej funkcjonariusze działając wbrew art. 15.6 naruszyli jej dobra osobiste, a podczas zatrzymania przekroczyli granice środków koniecznych. Ani „Ustawa o Policji”, ani „Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie określenia przypadków oraz warunków i sposobów użycia przez policjantów środków przymusu bezpośredniego” nie wspominają bowiem o takich środkach przymusu, jak: bicie, szarpanie, wykręcanie do tyłu rąk, wleczenie ciałem zatrzymanego po ziemi, jak również o jego poniżaniu, obrażaniu, zniesławianiu, zastraszaniu, szantażowaniu i poddawaniu presji psychicznej. Sięgnięcie po nie w żadnej sposób nie usprawiedliwiało ani zachowanie ludzi, ani potrzeba zabezpieczenia demonstracji.
Tymczasem w piśmie z dnia 27.06.05 r. prokurator Andrzej Piaseczny odmówił wszczęcia śledztwa uznając, iż zachowanie funkcjonariuszy nie wypełnia znamion czynów opisanych w art. 157 par. 2 KK i 231 par. 1 KK, czyli jest zgodne z prawem. Stwierdził, że w przedmiotowej sprawie „brakowało znamion przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”. Jednocześnie nie zakwestionował przedstawionego w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa faktycznego przebiegu zajść. Uznał, iż próbując wylegitymować funkcjonariusza zatrzymana stawiała opór podczas wykonywania przez niego czynności służbowych, nie wykazując jakiejkolwiek woli współpracy. Jego zdaniem zachodziła obawa, iż ucieknie ona z miejsca zdarzenia. Nie dostrzegł on tego, że zatrzymana korzystała jedynie ze swoich uprawnień obywatelskich [art. 61 ust. 1 „Ustawy o Policji”]. Fakt, iż funkcjonariusz z oddziałów zwartych policji działał w mundurze, na co powołał się prokurator, nie może stanowić okoliczności usprawiedliwiającej zaniechania przez niego obowiązku wylegitymowania się. Choć wskutek policyjnej przemocy, jak również podjętych wobec niej, nieadekwatnych do sytuacji środków przymusu bezpośredniego zatrzymana doznała psychicznego szoku oraz szeregu obrażeń mechanicznych, udokumentowanych w przedstawionym zaświadczeniu o dokonanej obdukcji, prokurator całkowicie ją zignorował. Uznał też, iż nie istnieją żadne przesłanki, by twierdzić, że policja popełniła przestępstwo z art. 231 par. 1 KK. Prokurator opierając się jedynie na zeznaniach funkcjonariuszy, zrezygnował również z przejrzenia materiału dowodowego, który chciała przedstawić zatrzymana. Nie przesłuchał również zgłoszonych przez nią świadków.
Nie godząc się z decyzją o odmowie wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Rejonową z dnia 28 czerwca zatrzymana złożyła zażalenie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ponownie domagając się przeprowadzenia śledztwa w sprawie popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy policji [z art. 231 par.1 KK w powiązaniu z art. 157 par. 1 KK]. Jednak ta, po zapoznaniu się z aktami sprawy decyzją z 3.08.05 r. również do niego się nie przychyliła. Wraz z ww. zażaleniem skierowała je do Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieście II Wydział Karny. Podczas rozprawy z 9 września 2005 roku Sąd przychylił się do jej odwołania i na podstawie art. 306 par. KPK, 329 par. 1 KPK, 437 par. 1 KPK, postanowił uchylić zaskarżone postanowienie z dnia 27.06.2005 r. Jego zdaniem zażalenie było zasadne, a Prokuratura nie podjęła właściwych czynności w celu obiektywnego rozpoznania sprawy. W ocenie Sądu podane przez skarżącą okoliczności wskazały, iż podczas interwencji mogło dojąć do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i przestępstwa na jej szkodę. Jednakże nie można dokonać ostatecznej oceny, gdyż postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa zapadło przedwcześnie. Nie jest więc możliwe stwierdzenie, czy środki przymusu użyte przez funkcjonariuszy były uzasadnione, czy też nie. Sąd uznał, że w tej sytuacji konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych dowodów celem pełnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, a dopiero po ich ocenie podjęcie decyzji co do dalszego toku sprawy. Prokuraturze prowadzącej sprawę zlecił: przesłuchanie w charakterze świadków funkcjonariuszy policji biorących udział w interwencji, przesłuchanie innych jej świadków po uzyskaniu ich danych od skarżącej, a także odtworzenie filmów nagranych podczas interwencji, którymi ona dysponuje.
16 listopada 2005 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa – Śródmieście ponownie wszczęła śledztwo dot. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, tj. o czyn z art. 231 par. 1 KK. Jednakże prokurator Andrzej Piaseczny nie odnajdując "znamion czynu zabronionego" postanowił w przedmiotowej sprawie umorzyć śledztwo. Jako dowodu rzeczowego nie uznał on filmów dokumentujących okoliczności zatrzymania skarżącej. Jego zdaniem funkcjonariusze policji nie popełnili przestępstwa i działali w ramach swoich uprawnień. Jak napisał on uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa z 23.11.05 r., przestępstwa nie popełnia ten, kto "działa w ramach i granicach swych uprawnień i obowiązków, określonych normą rangi ustrojowej". Jego zdaniem "ten, kto działa w granicach uprawnienia mu przysługującego, a więc ten, kto działa prawnie, nie może jednocześnie działać bezprawnie, nawet jeśli jego czyn formalnie odpowiada znamionom ustawowym przestępstwa." Prokurator uznał, że zatrzymanie skarżącej "odbyło się w granicach normy przyznającej funkcjonariuszom policji zastosowanie tego środka przymusu, zwłaszcza mając na uwadze istniejące wówczas okoliczności przedmiotowe dokonanego zatrzymania, w szczególności liczbę demonstrantów i ilość demonstracji – co w sposób oczywisty, dodatkowo mogło skutkować anormalną sytuacją motywacyjną, powodując pewien, nie do końca usprawiedliwiony automatyzm jej działania, którego celem było zagwarantowanie porządku i bezpieczeństwa publicznego." Usprawiedliwiając działania policjantów, uznał, że zatrzymanie skarżącej było legalne i prawidłowo przeprowadzone.
Jednocześnie 31 maja 2005 r. zatrzymana uczestniczka demonstracji wniosła skargę na działalność funkcjonariuszy na Komendę Główną Policji, zarzucając im popełnienie przestępstwa z art. 157 par 2 KK w zw. z art. 231 par 1 KK, czyli przekroczenie uprawnień służbowych oraz nieuzasadnione użycie środków przymusu bezpośredniego, co doprowadziło do uszczerbku na jej zdrowiu. Zaskarżyła poddanie jej przemocy fizycznej i psychicznej. Policja temu zaprzeczyła, choć przeprosiła skarżącą za skucie ją kajdankami podczas przesłuchania. Zapewniono, że choć przetrzymywano ją w warunkach o niewystarczającym standardzie, dołożono wszelkich "starań organizacyjnych", by je złagodzić.
W toku postępowania przygotowawczego Prokuratura Rejonowa umorzyła sprawę przeciwko członkowi kolektywu redakcyjnego "Indymediów", oskarżonego o czynną napaść na funkcjonariusza (patrz: http://pl.indymedia.org/pl/2005/05/14013.shtml) "wobec niepopełnienia zarzucanego mu czynu". W piśmie z uzasadnieniem, które oskarżony odebrał 12 grudnia 2005 roku, prokurator zauważył m.in., że wbrew zeznaniom Henryka Sz. - policjanta "znajdującego się bezpośrednio w tłumie demonstrantów" i relacjonującego drogą radiową rzekomy atak zatrzymanego na kordon policji, treść korespondencji radiowej "nie zawiera relacji z przebiegu zdarzenia, a jedynie polecenie aby zatrzymać osobę ubraną w kamizelkę w kolorze pomarańczowym". Henryk Sz. był także jedyną osobą, która zeznała ze wdziała atak oskarżonego na policję, pozostałych 5 świadków przedstawiło diametralnie różną wersję zdarzeń. Tym samym śledztwo oraz cała sprawa zostały zamknięte.
Tymczasem wniesienie do Sądu przez Prokuraturę oskarżenia przeciwko pozostałej dziesiątce zatrzymanych uczestników majowej demonstracji oznacza, że stracili już szanse na umorzenie sprawy. W piśmie z 12 stycznia 2006 roku Sąd Rejonowy V Wydz. Karny dla Warszawy Śródmieście doręczył im akt oskarżenia. Obecnie oczekują oni na wyznaczenie terminu sprawy karnej przed Sądem.
10 oskarżonym zarzuca się popełnienie trzech typów przestępstw:
- 1. "naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji" [tj. czyn z art. 222 par. 1 KK; grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności];
- 2. "próbę odwiedzenia policjanta od wykonywania czynności służbowych" [tj. czyn z art. 224 par. 2 KK; kara do 3 lat pozbawienia wolności];
- 3. "używanie wobec funkcjonariusza policji słów powszechnie uznanych za obelżywe" [tj. czyn z art. 226 par 1 KK; kara do 1 roku pozbawienia wolności].
Oskarża się ich o “kopanie i bicie policjantów w twarz, po nogach i kroczu”, “uderzanie po głowie i tułowiu”, “popychanie” i “odpychanie ich od siebie“ [z art. 222 par. 1 KK]; zmuszanie funkcjonariuszy do zaniechania prawnej czynności służbowej przez "szarpanie się" i "wyrywanie", "szarpanie za mundur policjantów", "używanie wobec nich przemocy", "wyrywanie im nieustalonych osób", a także "grożenie pozbawieniem życia" [z art. 224 par. 2 KK]; "ubliżanie" oraz "wykrzykiwanie wobec funkcjonariusza ‘masz przejebane’" [z art. 226 par.1 KK]. Represje policji wobec zatrzymanych po zamknięciu demonstracji z 16 maja 2005 roku wpisują się w szerszą praktykę sił porządkowych, które podczas interwencji nie respektują prawa do swobody zgromadzeń i wolności wypowiedzi. To przejaw kryminalizowania ludzi, którzy protestują przeciwko polityce obecnych władz w Polsce. Jak można przeczytać w „Oświadczeniu” Federacji Anarchistycznej – Poznań oraz Anarchistycznego Czarnego Krzyża „właśnie w tym kontekście najczęściej dochodzi do różnego typu prowokacji i nadużyć ze strony policji i wymiaru sprawiedliwości, których nie można inaczej traktować niż jako formę pozaprawnego narzucenia ograniczeń swobody zgromadzeń (...). Największy sprzeciw budzą praktyki brutalnych interwencji policji (zastosowanie przemocy), obliczonych na sprowokowanie protestujących i tym sposobem „wykreowanie” sytuacji umożliwiającej oskarżenie ich przed sądami”. Takie postępowanie funkcjonariuszy jest konsekwencją celowo zastosowanej strategii nadużywania przemocy przez siły porządkowe. W efekcie działania policji stają się coraz bardziej agresywne, stawiane zarzuty są niewspółmierne do sytuacji, a często dotyczą osób zupełnie niewinnych. Zwykle bezzasadnie oskarża ona protestujących o agresywność czy napaść, a sądy dają jej wiarę, przyjmując zasadę, że zeznania policjantów są bardziej wiarygodne od zeznań obwinionego (oskarżonego). Sformułowanie przez prokuraturę aktu oskarżenia mimo tego, że podczas zatrzymania demonstrantów doszło do licznych uchybień procedur prawnych, wydaje się prawdziwym skandalem. Oburzenie budzi również strategia łapanki przypadkowych osób wracających z demonstracji, a także potwierdzone przez Fundację Helsińską, uwłaczające wszelkim standardom praw człowieka zachowanie policjantów wobec zatrzymanych. Wstępnie wyraziła ona zainteresowanie dalszym monitorowaniem sprawy, gdy trafi na wokandę sądową. Jej termin nie jest jeszcze znany. Choć w świetle zebranych materiałów dowodowych i zeznań świadków zarzuty postawione oskarżonym wydają się nieprawdopodobne, sytuacja tych osób zagrożonych wyrokami paroletniego pozbawienia wolności jest bardzo poważna. Nadal potrzebne jest wsparcie finansowe na organizację pomocy prawnej, a także działania przy nagłośnieniu medialnym całej sprawy. Poszukiwane są również wszelkie materiały dowodowe oraz świadkowie, którzy mogliby przedstawić prawdziwą wersję zdarzeń i oczyścić oskarżonych od ciążących na nich zarzutów.
Podpisano: zatrzymani i świadkowie zajść 16 maja 2005 roku;
Anarchistyczny Czarny Krzyż - Warszawa.
Warszawa, 27 lutego 2006 roku
Wszystkich pragnących pomóc prosimy o kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Sygn. akt. VK 1662/05/MT
SĄD REJONOWY
dla WARSZAWY ŚRÓDMIEŚCIA
V WYDZIAŁ KARNY
ul. Marszałkowska 82
00-517 Warszawa
tel. [022] 553 93 71; fax: [022] 553 93 74