Wenezuela: Wywiad z anarchistą więzionym i torturowanym w Wenezueli
W pierwszych dniach lipca, w mieście Maracaibo w stanie Zulia, anarchistyczny towarzysz został aresztowany przez Boliwariańską Policję Państwową (PNB) z udziałem urzędników związanych z systemem transportu publicznego tego miasta. W celu jego ochrony przed fizycznym odwetem, będziemy używać pseudonimu „Anonimowy rebeliant”.
Rozmawialiśmy z nim po jego zwolnieniu. Obecnie czuje się dobrze, ale był bity podczas aresztowania jak i w trakcie przetrzymywania w areszcie. Dostał też nakaz stawiania się raz w tygodniu na policji. W dobrym nastroju rozmawiał z nami, na temat tego jak rozwija się ludowe powstanie.
W okolicy, w której mieszkam, ludzie protestują. Zawsze uczestniczyłem w tych pokojowych protestach ze zwykłymi ludźmi, takimi jak lekarze, fryzjerzy, ludzie rozdający darmowe jedzenie, z wszystkimi od dzieci do starców.
Wszystko szło dobrze, dopóki grupa około 30 osób, część w mundurach metra, wylała się ze stacji metra, aby nas nastraszyć. Strzelali do nas i ciskali w nas kamieniami. Zaczęliśmy uciekać, a oni, rzucając kamieniami w domy, budynki mieszkalne i pojazdy, ruszyli za nami razem z Boliwariańską Policją Państwową.
Moje aresztowanie było zaplanowane, ponieważ zatrzymaliśmy się by powiedzieć lokalnemu policjantowi, że to nie my strzelaliśmy, ale ci, którzy wyszli z metra z kamieniami w jednej ręce i pistoletami w drugiej.
Wtedy ku naszemu zaskoczeniu zostaliśmy zaatakowani od tyłu przez PNB i sytuacja przekształciła się szybko w regularną bitwę, z rozpylonym wokół gazem łzawiącym. Uciekliśmy, ale PNB na motocyklach próbowało dwa lub trzy razy mnie przyskrzynić, aż wreszcie mnie dopadli i aresztowali za posiadanie torby. Powalili mnie na ziemię i sponiewierali mnie swoimi tarczami. [Uwaga od tłumacza: To wydaje się być standardową taktyką dla PNB. Powalają swoje ofiary na ziemię, a potem zsuwają w dół swoje ciężkie plastykowe tarcze na ich ciała.] Potem, kopiąc, wrzucili mnie i kilku innych ludzi do policyjnej furgonetki.
Później przywieziono moją towarzyszkę i inne aresztowane kobiety, o 19:00 zabrali nas na posterunek dowodzenia Guardii, gdzie sfabrykowali i podrzucili dowody (koktajle mołotowa, torba z drutem kolczastym i wystające z niej kaski, które wraz z towarzyszką mieliśmy na sobie), by móc sformułować oskarżenie wobec nas. Moją towarzyszkę wypuścili wczesnym rankiem, pozostałe kobiety kilka godzin później. Natomiast mnie i pozostałych protestujących płci męskiej zatrzymano w areszcie.
Nigdy nie odczytali nam naszych praw i dopiero następnego dnia pozwolono mi na telefon, którego nie wykonałem samodzielnie, ale to strażnik zadzwonił do mojej rodziny, mówiąc im, żeby przynieśli mi ubranie, podczas gdy przebywałem w areszcie.
Była tam dwójka dzieciaków 14-latków i 17-latek, których również pobili, jednego z 14-latków podczas aresztowania powali na ziemię wraz z innymi protestującymi i obsypali proszkiem z ich (policyjnej) bomby z gazem łzawiącym prosto na nich, a następnie wylali wodę, żeby chemikalia mogły przeniknąć, powodując reakcję alergiczną i uszkodzenie skóry.
Podczas pięciu dni mojego aresztowania, które spędziłem na patio w słońcu, pozwolili nam na korzystanie z toalety (dziura w ziemi) tylko 2 razy dziennie, bez względu na to kiedy jedliśmy. Nasze rodziny mogły przynosić nam jedzenie, ale jak dowiedziałem się po zwolnieniu, strażnicy ukradli jeden obiad i kolację, które przyniosła dla mnie moja rodzina.
Powinienem w tym miejscu podziękować Centro de Atención Manos Solidarias oraz zwykłym ludziom, którzy wsparli finansowo aresztowanych demonstrantów. Miałem wystarczająco dużo jedzenia, ale więźniowie, których rodziny nic nie dostarczyły, skorzystali z pomocy tego centrum społecznego. Byliśmy bardzo wdzięczni za pomoc.
* JAK TWOJE ARESZTOWANIE WPŁYNĘŁO NA TWOJĄ RODZINĘ I PRZYJACIÓŁ?
Moja mama ma 65 lat i jest niepełnosprawna, jest słabego zdrowia, ale była silna i przychodziła codziennie do aresztu. Dużo myślałem o jej zdrowiu, ale moja towarzyszka jest najwspanialszą osobą i zaopiekowała się nią. To w takich momentach, człowiek zdaje sobie sprawę, kim są twoi prawdziwi przyjaciele i towarzysze. Wielu sąsiadów nas wspierało, niektórzy pieniężnie, inni z jedzeniem i transportem. Jesteśmy bardzo wdzięczni za ich solidarność!
* JAK WYGLĄDA ŻYCIE W MARACAIBO?
Maracaibo to trudne miasto do życia, być może przez upał, który sprawia, że jesteśmy tacy nerwowi. Niezadowolenie łatwo zauważyć. Jakość życia, co każdy zauważa, pogarsza się z każdym dniem. Stereotypowy mieszkaniec Maracaibo ma brzuszek, ale jest teraz wielu wychudzonych ludzi, których potrzeby nie są zaspokajane.
Ludzie protestują tu od 2015 roku. Nie ma apatii w sensie politycznym.
* DLACZEGO PROTESTUJESZ? CO SKŁANIA CIĘ DO UCZESTNICTWA W TYM BOJOWEJ FORMIE LUDOWEJ MOBILIZACJI?
Protestuję już od kilku lat, zawsze anonimowo. Nie lubię stać w pierwszym rzędzie i nie pragnę żadnych pochwał za to co robię. Robię to, ponieważ mam dość tej sytuacji, jestem zmęczony radzeniem sobie ze spierdoloną sytuacją, która nastąpiła po poprzedniej spierdolonej sytuacji, tylko po to, by zarobić pieniądze wystarczającą wyłącznie na kupno jedzenia każdego dnia. Jestem zmęczony życiem w zmilitaryzowanym kraju, gdzie płacimy podatki, by wyżywić tych, którzy traktują nas tak źle.
Mam swoje zdanie na temat protestów, na które chodzę. Nie możemy tam mówić o anarchizmie i ludzie nie są tym zainteresowani, prawdziwi buntownicy, którzy stoją za afiszami. Większość, którą widziałem, chce się tylko pozbyć tego rządu i nie ma dla nich znaczenia, co nastąpi później. Chcą tylko pozbyć się tej bandy nieudolnych i skorumpowanych ludzi. Na protestach jest wiele solidarności; wszyscy jesteśmy równi, bracia i siostry w walce.
Czy to jest warte wysiłku.
Zawsze warto podjąć wysiłek, by walczyć o swoje prawa, tak jak zawsze powinno być; nasze niezadowolenie powinno być otwarte i powinno być jasne – nie może być sparaliżowany strachem; trzeba go przezwyciężyć.
* CZY UWAŻASZ, ŻE PO TYCH 100 DNIACH MAMY DO CZYNIENIA Z LUDOWYM POWSTANIEM?
Dzisiaj, 10 lipca 2017 r., myślę, że każdego dnia zbliżamy się do ludowego powstania, w ten sposób ludzie stają się mniej przywiązani do MUD [koalicji opozycyjnej] czy jakiejkolwiek innej partii politycznej. Mają dość MUD. Dziś mogę powiedzieć, że dzięki temu rządowi istnieje zbuntowana młodzież, z doświadczeniem na ulicy, i że niezależnie od tego jakim rządem zostaniemy obarczeni, są przygotowani i gotowi do obrony naszych praw i wolności.
* CO MYŚLISZ O STWIERDZENIU, ŻE NIE POWINNIŚMY WSPIERAĆ PROTESTUJĄCYCH, PONIEWAŻ KORZYSTAJĄ Z PRAWA?
To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem i słyszałem. Nie wychodzę, aby prowadzić grę z MUD. Kto wychodzi protestować i pyta ludzi, którzy stawiają opór, do jakiej partii należą? Z każdym dniem ludzie są mniej związani z partiami politycznymi.
* JAK ODBIERASZ MILCZENIE WIELU ZAGRANICZNYCH ANARCHISTÓW NA TEMAT TEGO CO SIĘ DZIEJE W WENEZUELI?
Na koniec czułem zażenowanie postawą znacznej większości takich “anarchistów”, którzy jęczą na portalach społecznościowych i mówią, że nie wyjdą i nie powiedzą niczego, ponieważ są tam takie grupy jak Narodowe Odrodzenie (Renacer Nacional), które są faszystowskimi politycznymi manipulatorami. To nie powód, by milczeć.
Trzeba walczyć o nasze ideały. Nie ma znaczenia, kto tam jest. Musimy się organizować, jakkolwiek chcesz, z kimkolwiek chcesz. Ale nie bądźmy z tym współodpowiedzialny! Nie krytykuj wszystkiego! Nie bądź “anarchistyczną” fasadą. Wystarczająco z obojętnością. Kiedy widzisz jak twoi bracia i siostry upadają, nadszedł czas na walkę.
* JAKA POWINNA BYĆ POSTAWA ANARCHISTÓW ODNOŚNIE PRZYSZŁOŚCI?
Teraz nadszedł czas, żeby anarchiści pogodzili się z historią, wyszli na ulice, aby walczyć z militaryzmem, głodem, korupcją i niesprawiedliwościami, jakie przeklinają w zinach, pieśniach i poetyckiej krytyce intelektualistów. Nadszedł czas, aby wenezuelscy anarchiści wyszli na ulice z jasnym przekazem i zjednoczyli się z oporem.
Mam też nadzieję na utworzenie poważnego anarchistycznego bloku, który mógłby stać się Siecią Anarchistyczną, która tak naprawdę nie składałaby się z zinów czy muzyki z jednego czy drugiego zespołu. NIE. Nie można uwierzyć w prawdziwe anarchistyczne fronty lub ruchy napędzające walkę. Trzeba angażować się w dzielnicach, radach gminnych, we własnych społecznościach. Trzeba powiedzieć, że w tej chwili, w tym całkowicie podzielonym na dwie, jeśli nie wiele więcej, części kraju, że powinniśmy skorzystać z tej przestrzeni, by powiedzieć kim jesteśmy i o co walczymy.
Tłumaczenie z Enough is Enough.
Źródło: czarnateoria.noblogs.org