Raport nt. zastrzelenia przez policjanta Nigeryjczyka, Maxwella Itoyi w Warszawie (23.05.2010)
W niedzielę 23. maja 2010 roku, w okolicach godziny 10:00 – w trakcie obchodów Dnia Jedności Afryki w Warszawie – podczas rutynowej łapanki na stadionowych sprzedawców skarpetek i obuwia, zwanych przez władze "przestępcami gospodarczymi", policjanci w cywilu brutalnie zaaresztowali jednego ze sprzedawców. Świadkowie zatrzymania, zaskoczeni nieprzystającą do okoliczności agresją policji, zaczęli nawoływać funkcjonariuszy do opanowania. W reakcji na to, jeden z policjantów - bez oddania strzałów ostrzegawczych i wbrew jakimkolwiek procedurom - zastrzelił 36-letniego Maxwella Itoye, Polaka pochodzenia nigeryjskiego. Wszystkie dostępne materiały wskazują, że Max bynajmniej nie sprowokował policjanta do tak radykalnego czynu, nie zachowywał się agresywnie, apelował o spokój i opanowanie, starał się mediować. W odpowiedzi na ten przejaw wrażliwości i odwagi, policjant oddał w kierunku Maxa śmiertelny strzał.
Morderstwo wywołało oburzenie tłumu. Policjanci na bazarze zatrzymali 32 osoby, którym zostały postawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy. Do dziś w areszcie przebywa jeszcze jedna osoba, grozi jej natychmiastowa deportacja.
Zamordowany sprzedawca, jak wielu innych niskoopłacanych pracowników, dorabiał w weekendy na Stadionie, by utrzymać swoją rodzinę. Max przebywał w Polsce w pełni legalnie, od lat. Przybył do Polski w 2005 roku, po zabójstwie jego brata w tym kraju. Pozostawił w żałobie żonę i trójkę dzieci.
Morderstwo wywołało oburzenie tłumu. Policjanci na bazarze zatrzymali 32 osoby, którym zostały postawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy. Do dziś w areszcie przebywa jeszcze jedna osoba, grozi jej natychmiastowa deportacja.
Zamordowany sprzedawca, jak wielu innych niskoopłacanych pracowników, dorabiał w weekendy na Stadionie, by utrzymać swoją rodzinę. Max przebywał w Polsce w pełni legalnie, od lat. Przybył do Polski w 2005 roku, po zabójstwie jego brata w tym kraju. Pozostawił w żałobie żonę i trójkę dzieci.