Krajowe

Poznań: Polityczne ulotki to dla policji śmieci – kolejne absurdalne formy represji.

foto:Grzegorz Dembiński

24 października 2020 roku w ramach protestu, związanego z zaostrzeniem prawa aborcyjnego, miała miejsce kolejna z serii akcji politycznych. Tym razem aktywistki i aktywiści związani ze środowiskiem feministycznym i anarchistycznym podjęli się symbolicznego otwarcia kliniki aborcyjnej. Pokojowy protest był formą happeningu, kilkanaście osób w symboliczny sposób zajęło opuszczony budynek szpitala przy ulicy Szkolnej. Z okien budynku zostały wywieszone banery - na pierwszym napis: "Masz wybór - nigdy nie będziesz sama". Na drugim wizerunek prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z podpisem: "Nie potrzebujesz ich zgody". Na trzecim napis "Klinika aborcyjna" i adres strony internetowej i numer telefonu, pod którym kobiety mogą uzyskać informację i pomoc w dokonaniu aborcji.

W trakcie protestu odpalono race i przeczytano treść ulotki rozdawanej przechodniom. Całe wydarzenie przebiegłoby spokojnie gdyby nie kuriozalne zachowanie policji. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać jednego z mężczyzn uczestniczących w proteście, po tym jak zostawił ulotkę za wycieraczką samochodu. Kilkunastu policjantów z użyciem przemocy powaliło mężczyznę i zawlokło do radiowozu. Już wówczas zachowanie policjantów wzbudziło opór i protesty zarówno uczestników i uczestniczek protestu jak i dziennikarzy.

Prowokacyjne zachowanie policji i podjęta interwencja była całkowicie zbędna, po blisko roku okazuje się, że niestety ma ona dalsze konsekwencje. Zatrzymanym mężczyzną był Artur, uczestnik ruchu anarchistycznego, wówczas związany z poznańską Federacją Anarchistyczną i skłotem Rozbrat. Poniższy wywiad ma na celu naświetlenie dalszych represji, jakie spotkały Artura po wspomnianym proteście

 

Kilka dni temu w miejscu twojego zamieszkania zjawiła się policja. Z czym do ciebie zawitali?

 

Około 9 pojawiła się u mnie pod drzwiami policjantka, zostałem przez nią poinformowany o tym, że jestem oskarżony o zaśmiecanie i nie stosowanie się do poleceń funkcjonariusza. Miało to mieć miejsce 24 października - w trakcie protestu organizowanego przez „W Naszej Sprawie” pod szpitalem. Oskarżenia te odnoszą się do ulotki informacyjnej, którą położyłem na szybie radiowozu.

 

O czym warto wspomnieć to,  że nie jest to twój adres meldunkowy, który został podany po tym jak zatrzymano cię w październiku minionego roku, ale miejsce, w którym przebywasz czasowo. Tak więc kolejny raz służby policyjne wykorzystały swoje uprawnienia i środki, aby ustalić miejsce pobytu „groźnego przestępcy”. Czy wzrasta w tobie poczucie bezpieczeństwa, że władza tak wiele energii poświęca ściganiu osoby oskarżanej o wykroczenie?

 

Bawi mnie to, uważam, że jest to skrajnie niepoważna sytuacja. Tak więc nasze państwo, finansując z naszych podatków organizacje faszystowskie, jednocześnie ściga aktywistów anarchistycznych za kładzenie ulotek na samochodach policyjnych używając nieadekwatnie przesadzonych metod.

 

Jak wyglądało przesłuchanie, czy policja stosowała jakieś naciski na „przyznanie się do winy” czy zostałeś właściwie pouczony, co do przysługujących ci praw?

 

Tu zarzutów nie mogę mieć, zostałem pouczony, nie wymagano ode mnie przyznania się do winy.

 

Czeka cię najpewniej wyrok nakazowy, a w przypadku odwołania się od niego, sprawa w sądzie. Czy uważasz, że taką formę ścigania za rzekomo drobne przewinienie, można już uznać, za jakąś formę represji? Ostatecznie odwiedza cię policja, zmusza do zjawiania się na przesłuchaniu, musisz czekać na korespondencję z sądu i w jakiś sposób być w gotowości na kolejne posunięcia ze strony „wymiaru sprawiedliwości”.

 

Każda forma karania za protest i działalność polityczną jest formą represji. Zresztą zdecydowana większość działań policyjnych wymierzonych w obywateli, tym właśnie jest, represjami. W tym wypadku zostanę ukarany za to, że nie zgadzam się na odbieranie wyboru moim koleżankom, matce, dziewczynie, czy jakiejkolwiek kobiecie lub osobie z waginą w tym kraju. Mimo, że zarzuty nie są duże, to sytuacja ma wzbudzić we mnie dyskomfort, przypominać mi, że nie jestem wolny i że jestem zależny od “dobrej” woli pałkarzy systemu.

 

Na pewno będziemy monitorować dalsze działania w twojej sprawie i udzielać ci wszelkiego niezbędnego wsparcia. Czy uważasz, że udział w proteście to był błąd, który niepotrzebnie naraził cię na represje? Chcesz coś dodać na koniec?

 

Wydaje się, że na tą chwilę wszystko zostało wyjaśnione. Jestem dumny z tego, że wyrażam głośno swoje poglądy, i zawsze będę to robić. Najgorsze, co mogę w tym wypadku zrobić, to dać się stłamsić i uciszyć ludziom, którym zależy na tym, żeby protesty w Polsce były niesłyszalne i marginalne. Mój pogląd na temat tego protestu nie zmienił się, każda osoba, która chce dokonać aborcji, powinna mieć taką możliwość. W dobrych warunkach, niedaleko od miejsca swojego zamieszkania, tak, żeby każdego było stać na taki zabieg, żeby nawet najbardziej wykluczone osoby miały taką możliwość. Nie możemy bać się represji, jeśli chcemy walczyć o lepszy świat.

Stryków: Brutalna interwencja policji

W poniedziałek, 7 października br., około godziny 17 w budynku socjalnym przy ul. Warszawskiej w Strykowie (woj. Łódzkie),  na prośbę schorowanej matki 40 - letni mężczyzna poszedł do mieszkania piętro wyżej by uspokoić kłócących się sąsiadów. Jak sam przyznał nie był delikatny  ̶  z obu stron padły wyzwiska. Po tym fakcie mężczyzna wrócił do swojego mieszkania i położył się do łóżka.

Po kilku minutach, nie podając przyczyny, do mieszkania wtargnęli policjanci. Nie podali również swoich nazwisk ani stopni służbowych. Pomimo tego, że 40 - latek nie stawiał oporu, jeden z policjantów kopnął go w splot słoneczny i skuł mu ręce z tyłu. W takim stanie funkcjonariusze wyciągnęli go na podwórko posesji, gdzie kilkukrotnie rzucili go o ziemię.

 

Czytaj więcej: Stryków: Brutalna interwencja policji

Warszawa: śledztwo przeciwko policjantom wraca do prokuratury. Sąd podtrzymał zażalenie.

Wczoraj (6.08.2019) odbyło się posiedzenie, na którym sąd rozpatrywał odwołanie się od decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa przeciwko dwóm policjantom podejrzewanym o przekroczenie uprawnień, znęcanie się i nieludzkie traktowanie podczas zatrzymania trójki warszawskich anarchistów 23 maja 2016. Sąd podtrzymał zażalenie, co oznacza, że sprawa wraca do prokuratury, a śledztwo będzie kontynuowane. W ciagu 7 dni opublikowane zostanie także pisemne uzasadnienie wraz z rekomendacjami, jakie czynności prokuratura powinna podjąć w tej sprawie. Posiedzenie, w przeciwieństwie do poprzednich, pomimo sprzeciwu ze strony podejrzanych, odbyło się w trybie jawnym.

Mowy końcowe policjantów były smaczkiem całej rozprawy. Jeden z nich wydawał się szczególnie zbulwersowany faktem, że jako anty-terrorysta o dotychczas wzorowej służbie, musi w ogóle tłumaczyć się przed sądem z tego zatrzymania. Szczególnie mocno oburzał się na oskarżenie o przekroczenie uprawnień poprzez nadużycie paralizatora. Odwoływał się do swojego kursu użytkowania taserów, a potem do kolejnego kursu na instruktora obsługi tasera, podczas których podobno sam miał doświadczyć rażenia prądem – tak edukacyjnie. Funkcjonariusz przekonywał, że te szkolenia pozwoliły mu wyrobić sobie odpowiednią postawę i rozumienie, czym w rzeczywistości jest ten środek przymusu bezpośredniego – więc nie jest możliwe, aby użył go w sposób niedozwolony. Ubolewał jednocześnie, że nie wszyscy policjanci przechodzą takie kursy (ten, w którym uczestniczył, miał być ostatnim takim, w którym rażono prądem kursantów). Innych policjantów torturujących taserami ludzi nazwał „bandą debili” i „czarnymi owcami, które wszędzie się zdarzają”, od których jego dzieli jednak przepaść. Odwoływał się nawet do sprawy Igora Stachowiaka, bulwersując się przy tym, że zrównuje się jego bohaterską służbę z tym marginesem. Wynikałoby z tego, że rażenie policjantów prądem ma funkcję edukacyjną. My proponujemy wdrożenie tych metod na co dzień. Można by było razić prądem policjantów przed każdym wyjściem w miasto. Wyobraźnia podsuwa także inne możliwości...

Czytaj więcej: Warszawa: śledztwo przeciwko policjantom wraca do prokuratury. Sąd podtrzymał zażalenie.

Warszawa: sąd zdecyduje co zrobić ze śledztwem przeciwko policjantom, którzy torturowali anarchistów

Jutro sąd zdecyduje czy wznowione zostanie śledztwo przeciwko policjantom, którzy w maju 2016 roku torturowali trzech warszawskich anarchistów.

Trzy lata… Trzy długie lata ciągnie się już śledztwo dotyczące tortur, jakim poddani byli warszawscy anarchiści. Stało się to w maju 2016 roku, kiedy zatrzymani zostali przez policję podczas próby podpalenia dwóch radiowozów. Sprawa warszawskiej trójki zakończyła się już dawno temu, jednak śledztwo przeciwko funkcjonariuszom do tej pory nie znalazło swojego finału. Nie mówimy tu o procesie sądowym, bo nigdy nie postawiono w tej sprawie zarzutów. Zamiast tego od 2016 roku sprawa pozostaje w rękach prokuratury, która już dwukrotnie ją umarzała.


Jutro, 6 sierpnia, w warszawskim sądzie na Marszałkowskiej odbędzie się posiedzenie sądu drugiej instancji, który ma zdecydować czy śledztwo w sprawie tortur (a raczej – przekroczenia uprawnień, bo w polskim kodeksie karnym nie ma paragrafu za tortury) po raz kolejny zostanie wznowione.

Czytaj więcej: Warszawa: sąd zdecyduje co zrobić ze śledztwem przeciwko policjantom, którzy torturowali anarchistów

Warsaw: court will decide what to do with investigation into policemen who tortured anarchists

5.08.19

 

Tomorrow the court will decide whether to resume the investigation against the police officers who tortured three warsaw anarchists in May 2016. 

Three years... Three long years have passed since the investigation of the torture to which the warsaw anarchists were subjected has been continued. This happened on May 2016, when they were arrested by the police while trying to set on fire two police cars. The case of the Warsaw Three ended a long time ago, but the investigation against the officers has not yet found its final. We are not talking about a court trial here, because no charges have ever been made in this case. Instead, since 2016, the case has remained on the desk of the prosecutors, who have already remitted it twice.


Tomorrow, on 6 August, a meeting of the court of second instance will be held, which is to decide whether the investigation into torture (or rather - abuse of powers by police officers, because there is no paragraph in the polish criminal code for torture) will be resumed once again.

Czytaj więcej: Warsaw: court will decide what to do with investigation into policemen who tortured anarchists


Anarchistyczny Czarny Krzyż 2020