Polska: deportowany Wietnamczyk zagrożony śmiercią
27-letni Truong, od prawie roku osadzony w strzeżonym
ośrodku dla cudzoziemców w Białymstoku, próbował sobie wbić w brzuch kawałek
metalu. Chciał powstrzymać swoją deportację. Bezskutecznie. W piątek wieczorem
straż graniczna wsadziła go do samolotu. Stowarzyszenie Wolnego Słowa jest
przekonane, że Wietnamczyka deportowano niezgodnie z prawem.
Do samookaleczenia młodego obywatela Wietnamu doszło w piątek rano, gdy do Białegostoku przyjechali konwojenci z Komendy Głównej Straży Granicznej, by zawieźć go na lotnisko. Obrażenia okazały się powierzchowne, w trakcie ich badania mężczyznę dodatkowo potraktowano paralizatorem. Jak utrzymują pogranicznicy - bo zaatakował badającą go lekarkę.
- Temu chłopakowi w Wietnamie grozi śmierć. Ściga go tamtejsza mafia, która ściśle współpracująca ze Służbą Bezpieczeństwa - uważa Ton Van Anh, mieszkająca w Polsce od 20 lat działaczka Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
Była pełnomocnikiem Truonga, gdy ten ubiegał się o status
uchodźcy. Bezskutecznie zresztą, prawa do pozostania nad Wisłą odmówił mu Urząd
do spraw Cudzoziemców, decyzję 8 maja tego roku podtrzymała Rada ds. Uchodźców.
- Kilka lat temu w Wietnamie wcielono go do wojska, trafił do oddziałów
saperskich, został przeszkolony w używaniu materiałów wybuchowych. Po
zakończeniu służby został, ze względu na swoje umiejętności, zmuszony do pracy
w jednej z licznych w środkowym Wietnamie nielegalnych kopalni złota,
kontrolowanych przez mafię. Ci ludzie pracują bez wynagrodzenia,
głodując. W kopali Truonga wybuchł bunt, wysadzono magazyn dynamitu, niewolnicy
zbiegli. On też, ale go złapano - relacjonuje Ton Van Anh.
Ofiara polskiej współpracy z wietnamską bezpieką
Podkreśla, że jej podopieczny nie miał z organizacją buntu nic wspólnego,
został jednak, po torturach, oskarżony o jego wywołanie. Udało mu się zbiec
oprawcom, a później z kraju do Moskwy. Tam ktoś go napadł i próbował zabić,
najprawdopodobniej właściciele kopalni. Wtedy zdecydował, że spróbuje się
przedostać do Polski.
- To wszystko zawarliśmy we wniosku o nadanie Truongowi statusu uchodźcy.
Odmawiając nam, Urząd do spraw Cudzoziemców stwierdził, że Wietnam jest
praworządnym krajem i jeśli ma tam problemy z mafią, powinien zwrócić się do
lokalnego wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. A przecież to niemal
dokładnie to samo - podsumowuje Ton Van Anh.
Zdaniem Roberta Krzysztonia ze Stowarzyszenia Wolnego Słowa Polska,
wydalając Wietnamczyka, łamie swoje własne prawo, tak jak wcześniej, dopuszczając
kilka tygodni temu do tego, by w ośrodku przesłuchiwała go wietnamska bezpieka,
łamała konwencję genewską.
- Gdybyśmy go nie mogli deportować, tobyśmy go nie deportowali. Nie ma takiej
możliwości, żeby Straż Graniczna łamała prawo. Więcej, skoro jest prawomocna
decyzja o wydaleniu poza Polskę, to dopiero nie wykonując jej, naruszylibyśmy
przepisy - ripostuje Agnieszka Golias, rzeczniczka prasowa Komendy Głównej
Straży Granicznej.
Joanna Rokicka z biura prasowego tej służby wyjaśnia, że procedura w takich
wypadkach jest następująca:
- Decyzję o wydaleniu obcokrajowca, który nielegalnie przekroczył granicę,
wydaje wojewoda. Jej wykonanie zostaje zawieszone, jeśli obcokrajowiec złoży
wniosek o nadanie mu statusu uchodźcy bądź inną formę ochrony prawnej na
terytorium RP. Jeśli ten wniosek zostanie odrzucony w dwóch instancjach i się
uprawomocni, decyzja o wydaleniu zostaje odwieszona i wykonana.
Jeśli trzeba będzie, pójdziemy do Sejmu
- Owszem, tak było do maja, ale w maju zmieniły się przepisy. Teraz
obcokrajowiec może odwołać się jeszcze do sądu administracyjnego. Ma na to
miesiąc. I ten miesiąc w przypadku Truonga mija dopiero ósmego czerwca.
Wydalanie go dzisiaj jest więc nielegalne - uważa Robert Krzysztoń.
Ton Van Anh usiłowała się wczoraj spotkać z deportowanym na Okęciu. Straż
Graniczna uznała, że mężczyzna, jako że zaatakował lekarkę, jest niebezpieczny.
Umożliwiono jej więc tylko kontakt telefoniczny. A potem mężczyznę wsadzono do
samolotu i wysłano do ojczyzny.
- To podwójnie nielegalne. On miał prawo złożyć kolejny wniosek o status
uchodźcy. Owszem, gdyby nie zaistniały nowe okoliczności, to nie wstrzymywałoby
wydalenia. Ale tu zaistniały. Został kilka tygodni temu przesłuchany przez
wietnamską bezpiekę, z którą od lat, łamiąc konwencje międzynarodowe
zabraniające kontaktu uchodźców z przedstawicielami państwa, z którego zbiegli,
współpracuje nasze MSW. To znaczy, że znajduje się w polu jej zainteresowania.
Urząd do spraw Cudzoziemców powinien to wziąć pod uwagę - mówi Krzysztoń.
Jego zdaniem zwykle ci, których w Polsce przesłuchiwały wietnamskie służby, są
wydalani w ekspresowym tempie, by zatrzeć ślady po tej haniebnej współpracy.
- Z Wietnamu się przecież nie poskarżą, nie odwołają. Tym razem jednak mamy to
wszystko czarno na białym. I chociaż droga sądowa, ze względu na nieobecność
Truonga, jest zamknięta, nie zostawimy tak tego. Pójdziemy z tym do Sejmu -
zapowiada działacz Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16066840,Polska_deportuje_Wietnamczyka_na_niemalze_pewna_smierc.html
/* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}