Poznań: Akcja w WBK - ciąg dalszy spraw sądowych
Wczoraj, tj. 30
września zapadł wyrok w sprawie o przewodzenie nielegalnemu
zgromadzeniu podczas pikiety pod jednym z oddziałów banku WBK.
Wszystkie trzy oskarżone przez policję osoby zostały uniewinnione.
Zaraz potem odbyła się kolejna rozprawa anarchistów oskarżonych
m.in. o zakłócenie miru domnowego podczas tej samej akcji.
Przypomnijmy: .
Protest odbywał się zarówno przed placówką jak i w jej wnętrzu
– gdzie czworo aktywistów rozstawiło namiot rozpoczynając w ten
sposób symboliczną okupację. Policja, jak zwykle obecna na miejscu
w dużej sile i pełnym rynsztunku, spisała większość uczestników
protestu oraz zamknęła bank, nie pozwalając nikomu wejść do
środka.
W tej samej sprawie za rzekome przewodzenie nielegalnemu zgromadzeniu wyroki nakazowe otrzymały trzy osoby. Wszyscy złożyli odwołanie. Z tego tytułu 25 lipca odbyła się rozprawa w sądzie na ul. Młyńskiej. Sąd utajnił ją "ze względów bezpieczeństwa". Ani zgromadzona na sali publiczność ani dziennikarze nie mogli więc poznać motywów działania aparatu represji, które jako tajne miały chyba sprawiać wrażenie "poważnych”. Te „sprawianie wrażenia” jednak nie wystarczyło – 30 września sąd uznał bowiem, że policja nie przedstawiła ani jednego dowodu winy anarchistów i wszystkich uniewinnił.
Podczas obu tych rozpraw uczestnicy/czki FA zorganizowali akcje solidarnościowe przed gmachem sądu, docierając na miejsce z transparentem o treści „Dość represji za poglądy”. Działania te przybierały też formę pikniku: na schodach przed wejściem do sądu aktywiści rozłożyli koc, można było poczęstować się herbatą i zjeść kanapki. W ten sposób anarchiści pokazali absurdalność działań policji, która po raz kolejny w dużej sile „strzegła porządku” podczas rozprawy. Podobnie było też wczoraj – anarchiści zorganizowali symboliczną akcję solidarnościową z oskarżonymi przychodząc na miejsce z banerem.
Tu warto zwrócić uwagę na pewną żenującą prawidłowość: wszystkim ostatnim rozprawom towarzyszyła kilku- kilkunastoosobowa grupa policji. Funkcjonariusze przeszukiwali wchodzących do sądu, obstawiali wejścia do sali rozpraw. Jeden z mundurowych wbiegł nawet za oskarżonym anarchistą do toalety, a po jednym z procesów wszystkich odchodzących aktywistów odprowadzały dwa radiowozy.