W styczniu 2009 roku, przed Sądem Rejonowym w Słupsku rozpoczął się proces karny dziewięciu uczestników manifestacji przeciwko budowie tarczy antyrakietowej w Redzikowie z 29.03.08 r. Rankiem 30 marca 2008 r. zostali oni brutalnie pobici przez policję w prywatnym mieszkaniu, a następnie - fałszywie oskarżeni m.in. o „znieważenie” oraz „czynną napaść na funkcjonariuszy”. Żadna z osób nie przyznała się do winy twierdząc, że w tej sprawie to oni, a nie policjanci są stroną pokrzywdzoną. Według spójnych zeznań osób, które w chwili zajścia jeszcze nie spały, policjanci dopuścili się rażącego przekroczenia swoich kompetencji: wpadając do mieszkania około 5.30 naruszyli oni tzw. „prawo miru domowego” (wg niego policja nie ma prawa wtargnąć do mieszkania pomiędzy 22.00, a 6.00; ponadto w Słupsku nie dysponowała ona nakazem wystawionym przez prokuraturę). Funkcjonariusze nie podali również powodu, dla którego chcą wejść do mieszkania ani się też nie wylegitymowali. Kiedy na klatkę schodową wyszedł do nich opiekun lokalu, w szparę pomiędzy drzwiami, a futryną policjanci wpuścili gaz łzawiący, a jeden z funkcjonariuszy zablokował ją pałką.
Za dwa tygodnie ruszy system elektronicznego dozoru skazanych za lekkie przestępstwa.
Zapowiedział to wczoraj dyrektor generalny Służby Więziennej gen. Paweł Nasiłowski. Monitoringiem będą mogły być objęte osoby, które popełniły lekkie przestępstwa i skazane zostały na kary od pół roku do roku więzienia. Monitoring umożliwi odbywanie przez nich kary poza więzieniem poprzez kontrolowanie, czy przebywają w wyznaczonym czasie i miejscu lub czy dopełniają zakazu zbliżania się do określonych osób.
Interwencja Policji Piotr Rachwalski i Agata Ferenc mieszkali razem z grupą przyjaciół w opuszczonym skłocie (squat) we Wrocławiu. Wydarzenia będące przedmiotem skargi do Strasburga miały miejsce w nocy 14 czerwca 1997 r. O godzinie 3 nad ranem zostali obudzeni przez funkcjonariuszy Policji, którzy zapytali się, czy osoby przebywające w domu znają właściciela niezamkniętego samochodu stojącego przed domem. Policjanci dążyli do tego, żeby odholować samochód do pobliskiego parkingu. Osoby, które prowadziły dyskusję z Policją, argumentowały, że nie jest zabronione, ażeby samochód stał niezamknięty na ulicy. Zostali oni wylegitymowani przez Policję (sprawdzili m.in. dowód rejestracyjny samochodu). Wymiana zdań między Policją a mieszkańcami skłotu stała się bardziej intensywna, wobec jednego z nich użyto kajdanek oraz uderzono go kilkakrotnie.
Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił czterech policjantów, oskarżonych o udział w strzelaninie, w której w kwietniu 2004 roku zginął 19-letni Łukasz T., a jego rówieśnik Dawid Lis został ciężko ranny.